Planowany całkowity zakaz sprzedaży ellaOne, zwanej potocznie „pigułką po", sprawi, że Polska byłaby jednym z niewielu krajów Europy niedopuszczających wcale użycia tego środka. Nawet Włochy pozwalają na sprzedaż tabletki osobom od 18. roku życia, a Agencja Leków na Malcie, gdzie do niedawna obowiązywał zakaz sprzedaży jakichkolwiek środków antykoncepcyjnych, rozważa dopuszczenie sprzedaży ellaOne bez recepty.
Jak podkreśla prof. Romuald Dębski z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, ellaOne nie jest pigułką wczesnoporonną.
– Jej substancją czynną jest octan uliprystalu, który opóźnia jajeczkowanie, nie dopuszczając do zapłodnienia – tłumaczy prof. Dębski. I dodaje, że moment owulacji opóźnia się o pięć dni, podczas których plemniki tracą żywotność i nie są w stanie dotrzeć do komórki jajowej.
Zastosowana przez kobietę będącą w ciąży, ellaOne nie powoduje przerwania istniejącej już ciąży.
W kwietniu 2015 roku ellaOne uzyskała status leku dostępnego bez recepty. Wątpliwości obecnego kierownictwa resortu zdrowia dotyczą dostępności dla nastolatek. Jednak z badania przeprowadzonego w listopadzie 2016 roku przez Millward Brown we współpracy z prof. Violettą Skrzypulec-Plintą, kierownik Katedry Zdrowia Kobiety i dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, na temat stosowania środków antykoncepcyjnych i opinii farmaceutów o takich lekach wynika, że osoby poniżej 18. roku życia stanowią niespełna 2 proc. kupujących. Największą grupę klientów aptek kupujących pigułkę stanowią osoby w wieku 25–30 lat.