W ostatnim wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" wspominał pan, że Fundacja Badań i Rozwoju Nauki napotyka na problemy natury finansowej. Czy od tego czasu udało wam się znaleźć wsparcie finansowe ze strony instytucji publicznych lub prywatnych?
Przez ostatnie parę miesięcy sytuacja rozwija się bardzo dynamicznie. Zostaliśmy zaproszeni do kilku grantów, między innymi przez Juvenile Diabetes Research Foundation, największą amerykańską fundację diabetologiczną na świecie, która chce nas wspomóc w kontynuacji naszych badań nad biodrukowaniem bionicznej trzustki. Jesteśmy także w trakcie bardzo intensywnego poszukiwania miejsca na siedzibę, w której projekt zakończy się sukcesem. Mamy nadzieję, że w przeciągu kilku miesięcy będę mógł już powiedzieć o szczegółach. Na razie prowadzimy rozmowy, które są objęte tajemnicą, ale rzeczywiście wszystko idzie w takim kierunku, że powstanie siedziba, w której będziemy mogli kontynuować badania.
Produkcja bionicznych trzustek będzie wymagała odpowiedniej infrastruktury laboratoryjnej. Oprócz tego wiem, że chciałby pan stworzyć dużą klinikę, w której będzie można dokonywać przeszczepów drukowanych organów. Czy ma pan już wybrany obiekt, który spełniałby wymagania laboratorium połączonego ze szpitalem transplantacyjnym?
Jest kilka takich obiektów. Ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta, ale w tym momencie prowadzimy intensywne sprawdzanie budynków, które mogłyby taką funkcję pełnić. Musi to być miejsce, gdzie będzie można przeprowadzić cały projekt naukowy od samego początku do końca, a więc od badań przedklinicznych do etapu klinicznego.
Chcemy stworzyć takie miejsce, które będzie łączyło specjalistów z nauki, medycyny i biotechnologii, ale gdzie będzie także część kliniczna, w której będą pracować specjaliści medycyny klinicznej. To ma być także miejsce, które będzie przyciągać biznes wspierający wdrażanie naszych technologii do gospodarki. To ma być koło zamachowe, napędzające rozwój nauki i medycyny.