Na pilną potrzebę zmian w ochronie zdrowia wskazują wyniki licznych badań opinii publicznej, które pojawiają się przed wyborami. Polacy oczekują nie tylko skrócenia kolejek do specjalistów i zabiegów, ale dostępności do nowoczesnych terapii. Zauważają też konieczność zwiększenia nakładów na publiczną ochronę zdrowia.
Straty coraz większe
Oczekiwania wyborców znalazły odzwierciedlenie w programach partii – Koalicja Obywatelska postuluje stworzenie ponadpartyjnego, wieloletniego paktu dla zdrowia, realizowanego bez względu na to, jakie ugrupowanie jest przy władzy, Lewica podkreśla konieczność szybszego zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia niż założone w PKB 6 proc., a PiS, po inwestycji w kadry medyczne, chce wzmocnić nadzór nad obrotem lekami, powołując Urząd Nadzoru Lekowego.
– Jeden sukces już odnieśliśmy – właściwie wszystkie partie uznają zdrowie za sprawę priorytetową w kampanii – mówił podczas sejmowej konferencji eksperckiej „Jak uleczyć polski system ochrony zdrowia" prof. Tomasz Grodzki, senator, minister zdrowia w gabinecie cieni PO.
Podczas spotkania w Sejmie parlamentarzyści, przedstawiciele najważniejszych instytucji publicznych i eksperci próbowali postawić diagnozę procesu chorobowego, który toczy polską ochronę zdrowia, i zastanawiali się, jak ją uleczyć.
Jak podkreślała posłanka PO i moderatorka spotkania Elżbieta Stępień, prawidłowe funkcjonowanie systemu to wymierne skutki i korzyści dla krajowej gospodarki: wzrost PKB, zwiększenie konsumpcji, zmniejszenie wydatków związanych ze świadczeniami specjalnymi, np. rentami, oraz mniejsze obciążenie pracodawców. Tłumaczyła, że w 2024 r., gdy inne kraje Unii Europejskiej będą przeznaczać na zdrowie 10 proc. PKB, Polska osiągnie dopiero 6 proc., co plasować ją będzie w ogonie Europy. – Za mało przeznaczamy na nowoczesne i skuteczne terapie, które są standardem leczenia w UE, a dla polskich pacjentów są często niedostępne. Tylko 0,3 proc. leków refundowanych to leki innowacyjne zarejestrowane po 2009 r. – podkreślała posłanka.