Włodzimierz Szaranowicz: erudycja, klasa i głos

Włodzimierz Szaranowicz skończył 70 lat i jak wynika z wywiadu, który przeprowadził z nim Jerzy Chromik opublikowanego na stronie internetowej sport.tvp.pl, żegna się z telewizją.

Aktualizacja: 21.03.2019 13:43 Publikacja: 21.03.2019 12:26

Włodzimierz Szaranowicz

Włodzimierz Szaranowicz

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

To nie jest niespodzianka, zapowiadał pożegnanie już podczas igrzysk w Pjongczangu, ale mojego smutku to nie łagodzi, gdyż sportowa TVP bez Włodka - na początku jej gwiazdora a potem szefa - będzie inna. I nie chodzi tylko o to, że nie usłyszymy już głosu rozpoznawalnego bezbłędnie od ponad trzydziestu lat (może nie licząc Piotra Fronczewskiego), ale zabraknie też jego spojrzenia na sport, który widział zawsze w kontekście dużo szerszym niż boisko. Wiem, co piszę, bo rozmawialiśmy na ten temat wielokrotnie, na wizji i prywatnie. Te prywatne rozmowy zapamiętałem nawet bardziej, bo nie gonił nas czas.

Czytaj także: Włodzimierz Szaranowicz: Telewizja Polska na pewno pokaże igrzyska

 

 

Krzysztof Mętrak, mój młodzieńczy dziennikarski idol, napisał kiedyś zdanie, które towarzyszy mi przez całe życie: „Prawdziwy mężczyzna może płakać tylko wtedy, gdy Humphrey Bogart całuje Ingrid Bergman w  „Casablance” i gdy olimpijska reprezentacja Polski wchodzi na stadion”. Przypominałem je sobie zawsze, gdy Włodek komentował otwarcie igrzysk, bo robił to właśnie w tej mętrakowej tonacji, pokazując że sport może być źródłem niegasnącego zachwytu, który jednak nie wyłącza krytycznego myślenia. Zachęcał, byśmy zostali przez dwa olimpijskie tygodnie przed telewizorami, nie wstydzili się łez, gdy biało-czerwona i hymn, szanowali sport i sportowców, ale jednocześnie mieli oczy otwarte na wszystko, co przekształciło ten spektakl w grę z udziałem polityki i pieniądza.   

Takie właśnie podejście, erudycja wynikająca z lektur i warsztatowe umiejętności wyniesione z radia, które w czasach gdy zaczynał tam pracę wymagało, by mówiący miał głos i kulturę słowa, sprawiły, że Włodek stał się najważniejszym mikrofonowym bardem sportu po odejściu takich tuzów, jak Bogdan Tuszyński czy Bohdan Tomaszewski. Błyszczał tym bardziej, że nadeszły czasy, gdy w radiu mogli gwiazdorzyć wrzeszczący tandetni słowoleje, a w telewizji coraz więcej jest sportowego żargonu stającego się dziennikarską normą.

Nie mam wątpliwości, że w czasach potęgi internetowego hejtu znajdą się tacy, którzy z radością pożegnają Szaranowicza, bo kiedyś się pomylił, bo jest sławny, a tym, co mówił i jak mówił pokazywał im, czym jest intelektualna klasa i jak bardzo się przydaje także podczas komentarza skoku na nartach.

Młodzi ludzie rządzący teraz w sportowej TVP mają wzór, który powinni zapamiętać. Jeśli pójdą w inną stronę, ich głos zniknie w kakofonii atakującej nasze uszy przed każdym ważnym meczem.



To nie jest niespodzianka, zapowiadał pożegnanie już podczas igrzysk w Pjongczangu, ale mojego smutku to nie łagodzi, gdyż sportowa TVP bez Włodka - na początku jej gwiazdora a potem szefa - będzie inna. I nie chodzi tylko o to, że nie usłyszymy już głosu rozpoznawalnego bezbłędnie od ponad trzydziestu lat (może nie licząc Piotra Fronczewskiego), ale zabraknie też jego spojrzenia na sport, który widział zawsze w kontekście dużo szerszym niż boisko. Wiem, co piszę, bo rozmawialiśmy na ten temat wielokrotnie, na wizji i prywatnie. Te prywatne rozmowy zapamiętałem nawet bardziej, bo nie gonił nas czas.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany