Zanim wybuchła pandemia COVID-19 Heathrow był największym portem lotniczym w Europie i 7. na świecie, ruch tam rósł szybko i lotnisko doszło już do granic swoich możliwości. Sloty (działki czasowe startów i lądowania) były najdroższe na świecie i wiadomo było, że lotnisko się zapcha, jeśli nie zostanie tam wybudowany trzeci pas startowy. Ale na taką inwestycję nie zgadzali się między innymi obrońcy środowiska i okoliczni mieszkańcy wskazując, że drugi co do wielkości londyński port – Gatwick ma jeszcze wolne moce, więc samoloty mogą być tam przekierowywane. Zarząd Heathrow poszedł do sądu, sprawa przeszła przez kolejne instancje i ostatecznie budowa trzeciego pasa może ruszyć.

Reakcja lotniska jest łatwa do przewidzenia. „To właściwa decyzja dla naszego kraju, która pozwoli na odbudowę Globalnej Wielkiej Brytanii a zwiększone możliwości Heathrow pozwolą nam, jako suwerennemu krajowi konkurować i wygrywać z Francją i Wielką Brytanią" – napisano w oświadczeniu.

Nowy pas startowy zostanie zbudowany na północ od istniejącego 09L-27R, co pozwoli na zwiększenie liczby slotów. Powstanie również nowy terminal, co oznacza przejęcie terenów, które dotychczas znajdowały się poza obszarem lotniska. Oznacza to między innymi wykupienie przez port dzielnicy Waterside, gdzie mieści się siedziba British Airways. Trzeba będzie również wyburzyć kilka innych budynków.

Jak na razie Heathrow, tak jak wszystkie lotniska na świecie nie potrzebuje dodatkowych slotów, ponieważ w ciągu ostatnich 11 miesięcy ruch spadł tam o 88 proc., a Terminal 4 ma pozostać zamknięty do końca 2021 roku. W tej sytuacji z inwestowaniem w nowy pas i budowę terminalu nie ma pośpiechu i mówi się, że nie powstaną one wcześniej, niż w 2030 roku, chociaż odrodzenie się ruchu pasażerskiego do poziomu z 2019 prognozowane jest już na 2024 rok.