Nieważne co o Tobie mówią, byleby mówili. Zgodnie z tym hasłem postępuje Michael O'Leary, prezes najważniejszej, taniej linii lotniczej w Europie, której akcje stają się coraz droższe. Słynie z ciętego języka, bezwzględności i kontrowersyjnych pomysłów. Pasażerom najwyraźniej to nie przeszkadza. W ubiegłym roku firma uzyskała przychody wartości ponad 6,5 mld euro i zysk netto 1,5 mld. Gdyby nie lotnictwo, 56-letni Irlandczyk prawdopodobnie zostałby księgowym. Po ukończeniu studiów na Trinity College w Dublinie zaczął pracę w znanej firmie audytorskiej KPMG. To właśnie tam poznał irlandzkiego miliardera Tony'ego Ryana, swojego klienta i człowieka, który miał zmienić życia Irlandczyka. W wieku dwudziestu sześciu lat zrezygnował z pracy w korporacji i został osobistym doradą finansowym Ryana.
W 1991 roku O'Leary otrzymał od swojego szefa trudne zadanie: miał postawić na nogi istniejącą od 1984 roku lokalną linię lotniczą Ryanair. Przewoziła kilkadziesiąt tys. pasażerów rocznie i bezustannie generowała straty. Szukając pomysłu na sanację firmy, O'Leary zainspirował się przykładem ze Stanów Zjednoczonych. Od lat z powodzeniem działała tam linia lotnicza Southwest Airlines, protoplasta obecnych tanich przewoźników. Recepta na sukces była prosta: maksymalne cięcie kosztów podróży, by zaoferować klientom możliwie najtańsze bilety.
W przeciwieństwie do innych linii lotniczych, wszystkie dodatkowe usługi były płatne: od zdania bagażu, po catering na pokładzie samolotu. Ryanair zaczął też latać na niewielkie, regionalne lotniska oddalone od wielkich ośrodków, co pozwoliło uzyskał niższą opłatę lotniskową. W redukcji kosztów pomogła też rewolucja internetowa lat 90-tych. Od 2000 roku klienci Ryanair sami mogą kupował bilety online, co wyeliminowało z tego procesu kosztownych pośredników i biura podróży.
Firma ściąga na siebie krytykę. O'Leary zdołał też doprowadził do sytuacji, w której to porty lotnicze i lokalne samorządy walczą o to, by Ryanair zechciał korzystał z ich infrastruktury. Gwarantuje on bowiem stały dopływ turystów do danego obszaru. Ryanair jest twardym negocjatorem i chętnie korzysta ze swojej siły przebicia. Gdy w 2008 roku zarząd warszawskiego Lotniska Chopina zażądał wyższej opłaty lotniskowej, Ryanair wycofał się ze stolicy.
Najważniejsze Źródło sukcesu Ryanaira to model biznesowy i odpowiednio wysoka pozycja w skanerach tanich połączeń. Istotny jest także skuteczny marketing, za który odpowiada ekscentryczny szef. Lista jego szokujących wypowiedzi i pomysłów jest obszerna. O'Leary chciał między innymi wprowadził płatne toalety: cyt. „Opłata powinna wynosił jednego funta. Gdyby wynosiła pięć, osobiście mógłbym wycierał tyłek pasażerom". Chciał także wprowadził dodatkowe opłaty dla pasażerów z nadwagą: „Nikt nie chce siedzieć obok grubasów". Kolejny szalony pomysł to miejsca stojące: „Mówią, że w razie wypadku ci pasażerowie zginą, ale to samo czeka tych korzystających z miejsc siedzących".