Innego zdania są szefowie linii lotniczych, którzy sytuację na rynku oceniają po poziomie letnich rezerwacji.
Prezes Wizz Aira, Jozsef Varadi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” powiedział, że jego linia tego lata wykorzysta przynajmniej 85 proc. swoich mocy. Kilka tygodni temu mówił o 65 proc. Prezes Ryanaira, Michael O’Leary prognozuje, że już we wrześniu jego siatka będzie stanowiła 90 proc. tej sprzed pandemii, zapowiada też kupowanie nowych samolotów i otwieranie nowych baz. A Willie Walsh, dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), uważa, że ostatnia prognoza tej organizacji, czyli założenie, że tegoroczny ruch lotniczy w Europie będzie nadal mniejszy o 57 proc. niż przed pandemią COVID-19, jest zbyt pesymistyczna. — Oczywiście autor prognozy, nasz główny ekonomista Brian Pearce, jest najlepszym na świecie ekonomistą z rynku lotniczego. Ale ja jestem większym optymistą — mówił „Rzeczpospolitej” Willie Walsh.
Tymczasem Eurocontrol opublikował trzy scenariusze rozwoju sytuacji w ciągu najbliższych trzech lat. Są one uzależnione od sytuacji epidemiologicznej w Europie. Najbardziej pesymistyczny (i zdaniem Eurocontrol najbardziej realistyczny) z nich mówi, że popyt na podróże sięgnie poziomu sprzed pandemii COVID-19 dopiero w 2024 roku.
— W europejskim lotnictwie sytuacja nadal jest bardzo niestabilna. Zbliża się lato 2021 i wciąż nie mamy pewności co do obowiązujących restrykcji, mimo szybko postępującej akcji szczepień — mówi Eamonn Brennan, dyrektor generalny Eurocontrol. Wprawdzie on także jest zdania, że to lato będzie charakteryzowało się wzrostem popytu na podróżowanie, to jednak wskazuje, że dopiero w I kwartale 2022 dojdzie do zniesienia restrykcji w lotach międzynarodowych, zwłaszcza międzykontynentalnych, co z kolei wyzwoli popyt na rejsy długiego zasięgu. — W tej sytuacji sądzę, że pod koniec tego roku będziemy mieli ok. 50 proc. ruchu sprzed pandemii, czyli wykonanych zostanie 5,5 mln rejsów. Dopiero pod koniec 2022 ruch wzrośnie do 72 proc., a o sytuacji z 2019 będziemy mogli mówić dopiero w 2025 roku, jeśli nie później — uważa Eamonn Brennan.
Najbardziej optymistyczny scenariusz mówi o powrocie do poziomu sprzed pandemii w 2024. Do tego akcja szczepień musi być szeroko zakrojona jeszcze przed latem i połączona ze skoordynowanym odchodzeniem od restrykcji w podróżowaniu oraz ożywieniem na rynku połączeń długodystansowych. Jest to jednak — zdaniem Brennana — scenariusz mało prawdopodobny.