Krótka opowieść, która zostaje w pamięci na długo

Gdy świat szaleje na punkcie opasłych powieści, Ian McEwan prezentuje mistrzowską lapidarność.

Publikacja: 06.12.2015 18:23

Krótka opowieść, która zostaje w pamięci na długo

Foto: ROL

Najnowsza książka Brytyjczyka znanego w Polsce m.in. dzięki ekranizacji jego powieści „Pokuta" to przewrotnie skonstruowana i wyrafinowana powieść.

„W imię dziecka" ma wszelkie zalety kryminału i czytadła, które trzyma w napięciu, każe przewracać kolejne strony i kusi obietnicą ulgi w finale. Ale po przeczytaniu ostatniego zdania napięcie tylko wzrośnie...

Już sama forma to fenomenalne złudzenie, gra z czytającym. Jest tu co prawda elektryzująca tajemnica, ale Ian McEwan używa jej, by zaprowadzić do najgłębszych wymiarów człowieczeństwa, na dno rozpaczy i beznadziei. Po to zresztą, by nas przed ostateczną katastrofą uratować, opowiedzieć o nadziei rozjaśniającej chwile krańcowego wypalenia i pustki.

Lekkość pisarstwa McEwana to celowe przeciwstawienie wielkiemu ciężarowi spraw, jakim tę książkę poświęcił. O wartości ludzkiego życia, prawie do decydowania o własnej śmierci, różnicy między mądrością w młodości i bezradnością w starości, o prawdzie i słuszności – opowiada krótkimi, oszczędnymi zdaniami.

Centralną postacią uczynił sędzię – kobietę dobiegającą sześćdziesiątki, coraz bardziej zamkniętą w sobie i wyobcowaną w małżeństwie. Przedstawia nam Fionę Mae w dniu dwóch pozornie niepowiązanych z sobą zdarzeń. Mąż właśnie zagroził jej rozstaniem, a asystent sądowy zadzwonił z pilną sprawą chorego nastolatka, którego rodzina – i on sam – nie wyraża zgody na leczenie. Odmowę motywują względami religijnymi. Przesłuchania i decyzję trzeba podjąć błyskawicznie, chłopcu grozi śmierć w męczarniach.

Sędzia Mae przepija łzy gorzką whisky, odsuwa myśli o rozpadzie swego życia i zabiera się do pracy. Wówczas jest bezpieczna: wśród dokumentów i etyczno-filozoficznych rozważań, otoczona mądrością i uzasadnieniami wielu osób zajmujących urząd sędziowski przed nią.

A jednak ta sprawa uwikła nie tylko jej umysł, także uczucia, a nawet namiętność. Wszystko, co się w tym krótkim czasie wydarzy, będzie jak muśnięcie: nienazwana emocja, niedokończona kłótnia, uderzenie zazdrości, jeden – dość przypadkowy – pocałunek.

Brytyjski pisarz wspaniale zestawia umykającą materię życia, jego ulotność i niedookreślenie, z klarownością i językiem konkretów, jakiego do opisania konfliktów etycznych używa prawo. Sędzia Mae jest gwiazdą palestry, jedną z najbłyskotliwiej i najmądrzej orzekających – czytanie przygotowanych przez nią decyzji to uczta.

McEwan przypomina wagę i maestrię tej niedocenianej ostatnio, wręcz bagatelizowanej profesji. I chyba wyraża wiarę, że we współczesnym świecie sędziowie to ostatni sprawiedliwi, ostatni ludzie zajmujący się najważniejszymi wymiarami naszego istnienia z należytą powagą i ostrożnością, świadomi katastrofalnych skutków złych decyzji. Bo sędzia Mae popełni błąd.

Autor ustawia bohaterów w symboliczny trójkąt. Racjonalna Fiona ma przed sobą spragnionego czułości męża oraz chłopca, który jeszcze nie pojmuje wartości życia, a przecież ucieleśnia wszystko, co w istnieniu najpiękniejsze: możliwości, przyszłość, otwarte ścieżki. Pisarz tworzy napięcie dotyczące spraw ostatecznych, choć wyraża je w prozaicznych gestach i zdarzeniach.

Ta piękna i pochłaniająca powieść zajmuje ledwie jeden wieczór. Ale iskrzy od dylematów, z którymi zostaje się – jak z konsekwencjami swych decyzji – na długo, może na zawsze.

Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce