Dwie powieści o niewolnictwie poruszyły Stany Zjednoczone.

„Kolej podziemna" i „Droga do domu" to dwie powieści o niewolnictwie, które poruszyły Stany Zjednoczone.

Aktualizacja: 07.08.2017 21:05 Publikacja: 07.08.2017 18:15

„Kolej podziemna” Colson Whitehead, przeł. Rafał Lisowski, Albatros, Warszawa, 2017.

„Kolej podziemna” Colson Whitehead, przeł. Rafał Lisowski, Albatros, Warszawa, 2017.

Foto: Rzeczpospolita

Zdaniem niektórych amerykańskich krytyków, były to dwie najważniejsze powieści, jakie ukazały się w USA w 2016 r. O sukcesie „Kolei podziemnej" Colsona Whiteheada świadczy nagroda Pulitzera. Prestiż Yaa Gyasi, ghańsko-amerykańskiej autorki „Drogi do domu", potwierdzają wyniki sprzedaży. 26-letnia pisarka przez pół roku od premiery w czerwcu 2016 r. zarobiła ponad milion dolarów. Na obydwie pozycje jest – jak to się mówi – duży „hype". Dobrze jest się z nimi pokazać w środowiskach uniwersyteckich. Czytelnicy podają je sobie z ręki do ręki, wręczają jako prezenty, polecają w rozmowach, a gwiazdy chwalą się w telewizyjnych talk-show, że je przeczytały.

Celebryci polecają

47-letni Colson Whitehead to pracownik uniwersytecki, absolwent Harvardu i prestiżowej Trinity School na Manhattanie, od dzieciństwa wrośnięty w Nowy Jork. „Kolej podziemna" to jego szósta powieść. Pisze od 18 lat, chętnie sięga po różne gatunki, ale dopiero jego ostatnia powieść spotkała się z tak intensywnym odbiorem. Polecają ją liczni czarnoskórzy celebryci z Oprah Winfrey i Barackiem Obamą na czele. Czy faktycznie mamy do czynienia z powieścią wyjątkową, czy może cały „hype" wiąże się z liberalnym lansem?

Podstawową zaletą „Kolei podziemnej" jest to, że Whitehead za wszelką cenę unika tanich wzruszeń i kiczu. Nie uświęca cierpienia niewolników, nie gloryfikuje ich, tylko proponuje ciekawy i wiarygodny psychologicznie opis życia czarnych niewolników, poczynając od obrazu plantacji bawełny w XIX-wiecznej Georgii na Południu. W wywiadzie dla magazynu „Vulture" opowiadał, jak dochodził do swych autorskich pomysłów: „Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy w jednym miejscu zbierze się 100 przypadkowych ludzi, to dziesięciu z nich jest wspaniałych, a dziesięciu koszmarnych. Reszta zwyczajna. Co jednak w sytuacji kiedy tych 100 ludzi było torturowanych i codziennie żyło w traumie? Nie sądzę, żeby to ich uszlachetniało. W takich chwilach ludzie zaczynają myśleć o sobie, walczą o skrawek ziemi i porcję jedzenia. Starałem się wiarygodnie sportretować życie na plantacji, gdzie ludzie trzymają się razem, ale wyrastają wśród nich także jednostki bezwzględne".

Lektura to mało optymistyczna i bardzo surowa wobec białej Ameryki. Wśród nielicznych postaci pozytywnych dominują bezlitośni handlarze i łowcy niewolników, specjalizujący się w wyłapywaniu zbiegłych Murzynów. Dostaje się także uznawanym za tolerancyjnych mieszkańcom Karoliny Południowej, którzy pod pozorem troski o zdrowie niewolników, prowadzą wśród nich badania medyczne oraz namawiają kobiety do zabiegów sterylizacyjnych.

Z każdym rozdziałem przemieszczamy się z uciekającymi bohaterami do następnych stanów. Tytułowa kolej to historyczny ruch antyniewolniczy pomagający zbiegłym niewolnikom w ucieczce do północnych stanów i Kanady. Kolej była symboliczną przenośnią dla działalności abolicjonistów, ale w powieści jest też najzupełniej prawdziwą siatką podziemnych tuneli, co stanowi autorski zabieg Whiteheada.

„Droga do domu" to opowieść zupełnie innego typu. Yaa Gyasi, 26-letnia pisarka, która urodziła się w Ghanie, ale w dzieciństwie wyjechała z rodzicami do Ameryki. Powróciła do Afryki w wieku 20 lat. Ta podróż zainspirowała Gyasi do pisarskiego debiutu, za który zdobyła literacką nagrodę PEN/Hemingway Award.

Również w Polsce epicka opowieść Gyasi zdobyła popularność. Krakowskie Wydawnictwo Literackie wyprzedało pierwszy nakład książki i właśnie wypuściło jego drugą edycję z nową okładką.

Od pierwszych stron widać, że to zupełnie inna proza niż jej nowojorskiego kolegi. „Droga do domu" stanowi wielopokoleniową sagę o afrykańskich i afroamerykańskich kobietach. Rozpoczyna się rozdzieleniem córki (Effia) i matki (Maame), która próbuje wydostać się z niewoli sąsiedniego plemienia w Ghanie. Po szczęśliwym powrocie do domu rodzi jej się druga córka Esi. Od tej pory będziemy poznawać historię przyrodnich sióstr i ich potomków równolegle. Esi trafi nieszczęśliwie na statek handlarzy niewolników do Ameryki. Z kolei Effia będzie wiodła szczęśliwy żywot u boku białego kolonizatora, nadzorującego niewolniczy handel dla Brytyjczyków. Koszmar miesza się z bajką.

Gyasi nie boi się melodramatycznych rozwiązań. W obrazie niewolnictwa jest emocjonalna i nie tak drapieżna jak Whitehead. Co nie znaczy, że infantylna czy naiwna.

Jakkolwiek „Kolej podziemna" i „Droga do domu" są pozycjami ciekawymi, to trudno uznać je za przełomowe czy wybitne. Pozycji o niewolnictwie w amerykańskiej literaturze jest wiele. Wystarczy wspomnieć o twórczości 86-letniej czarnoskórej Toni Morrison albo przypomnieć zaangażowane poetyckie dzieła nieznanego w Polsce 79-letniego Ishmaela Reeda, ikony afroamerykańskiej twórczości. Czy nawet powieść „Korzenie" Alexa Haleya z 1976 r., na podstawie której nakręcono głośny serial.

Dlaczego hity

Co zatem sprawiło, że w 2016 r. dwie powieści o niewolnictwie stały się najgłośniejszymi premierami w Ameryce? Można wskazać kilka powodów. Od kilku lat trwa ofensywa afroamerykańskiej kultury w mainstreamie. Zaangażowany rap zdobywa listy przebojów, a gwiazdy hip-hopu zamiast opowiadać o narkotykach i strzelaninach, coraz częściej nawiązują do historii rasizmu. Powstało też wiele filmów i seriali, w których czarna mniejszość jest dowartościowywana. Nie bez znaczenia jest także obecna sytuacja polityczna. Przez osiem lat rządów Obamy liberalne elity szybko przywykły do tego, że prezydentem USA jest czarnoskóry polityk. Dopiero teraz, gdy Obama skończył drugą kadencję i zmienił się z Donaldem Trumpem, zaczęto się zastanawiać, czy przez te osiem ostatnich lat Ameryka się rzeczywiście zmieniła? A może jednak przegapiono coś naprawdę ważnego?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.kube@rp.pl

Zdaniem niektórych amerykańskich krytyków, były to dwie najważniejsze powieści, jakie ukazały się w USA w 2016 r. O sukcesie „Kolei podziemnej" Colsona Whiteheada świadczy nagroda Pulitzera. Prestiż Yaa Gyasi, ghańsko-amerykańskiej autorki „Drogi do domu", potwierdzają wyniki sprzedaży. 26-letnia pisarka przez pół roku od premiery w czerwcu 2016 r. zarobiła ponad milion dolarów. Na obydwie pozycje jest – jak to się mówi – duży „hype". Dobrze jest się z nimi pokazać w środowiskach uniwersyteckich. Czytelnicy podają je sobie z ręki do ręki, wręczają jako prezenty, polecają w rozmowach, a gwiazdy chwalą się w telewizyjnych talk-show, że je przeczytały.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki