Patrick DeWitt: Jak rozwalić western

O ekranizacji swojej powieści „Bracia Sisters", o życiu poza internetem, o uzależnieniach i o tym, jak trafił do Hollywood, opowiada Patrick DeWitt.

Aktualizacja: 19.02.2019 22:47 Publikacja: 19.02.2019 18:34

Foto: materiały prasowe

Brał pan udział w produkcji filmu na podstawie powieści „Bracia Sisters"?

Byłem na planie filmowym w Rumunii, ale moje zaangażowanie było minimalne. Poproszono mnie jedynie o wygładzenie dialogów, bo Jacques Audiard pracował nad scenariuszem po francusku i nie chcieliśmy, żeby coś umknęło w tłumaczeniu z powrotem na angielski.

Trwają prace nad ekranizacją kolejnej pańskiej powieści „Podmajordomus Minor". Kino pana polubiło.

To miłe wpaść na plan filmowy, ale nie potrafiłbym tego robić na co dzień. Jest tylu ludzi, z którymi trzeba współpracować. Cenię sobie samodzielność i fakt, że do pisania nie potrzebuję dużych pieniędzy, tylko trochę czasu, spokoju i miejsca przy biurku.

Debiutował pan w wieku 34 lat. Sukces przyszedł już dwa lata później.

Mam wrażenie, że to nie było zbyt wcześnie ani zbyt późno. Gdyby to się stało wcześniej, pewnie by mi odbiło.

Przed trzydziestką pan nie pisał?

Próbowałem, ale dochodziłem do 50.–60. strony i nie mogłem pójść dalej.

Czego brakowało?

Dziś widzę, że nie miałem zbyt wiele do powiedzenia i brakowało mi doświadczenia życiowego. Pisałem codziennie, ale było to jedynie zapełnianie papieru. Dopiero kiedy zaczynasz żyć swoją książką, kiedy idzie ona z tobą do sklepu, a bohaterowie włażą Ci pod prysznic, wtedy to ma sens.

Co musiało się zmienić w pańskim życiu?

Ścierało się we mnie dwóch pisarzy. Ten, którym chciałem zostać, i ten, którym mogłem zostać. Chciałem pisać powieści psychologiczne o sporym ciężarze gatunkowym, a w rzeczywistości nie jestem typem intelektualisty. Działam i piszę instynktownie, czasem pewnych rzeczy, które napisałem, nie potrafię nawet nazwać i wyjaśnić. Lubię poważną i ciężką literaturę, ale moją domeną jest poczucie humoru i żarty, często bardzo czarne i makabryczne. Humor okazał się dla mnie narzędziem, by opowiadać o najbardziej bolesnych aspektach życia.

Takich jak uzależnienia?

Na przykład. Rzuciłem szkołę i wyjechałem w wieku 18 lat do Los Angeles, gdzie pracowałem w barze. Czas mijał, a ja tkwiłem z poczuciem, że nie robię tego, do czego zostałem stworzony. Piłem i zażywałem narkotyki. Pamiętam moment, kiedy wracałem do domu rozweselony, pijany i nagle sobie myślę: z czego się cieszysz? Przecież nienawidzisz swojego życia, nienawidzisz siebie.

Kiedy przyszło otrzeźwienie?

Urodził się mój syn. Byłem przed trzydziestką, szczęśliwy, że zostałem ojcem, ale nagle sobie uświadomiłem, że żaden ze mnie ojciec. Zmywałem naczynia w barze, nie panowałem nad piciem i w ogóle nad swoim życiem, a wiedziałem, że stać mnie na więcej. Codziennie powtarzałem sobie, że dzisiaj się nie napiję i pierwsze, co robiłem, to nalewałem sobie solidnego drinka. Wziąłem się więc w garść. Opublikowałem parę opowiadań i znalazłem agenta literackiego. Gdy kończyłem pisać debiutancką powieść, która zresztą opowiada o bywalcach baru, zostawiłem pracę w knajpie. Wyjechałem z Los Angeles, by zamieszkać ponownie u rodziców. Zacząłem pracować na budowie razem z ojcem, co bardzo mi posłużyło.

„Bracia Sisters" to nie jest klasyczny western. Bohaterami są psychopaci, na dodatek mało inteligentni i niezbyt wrażliwi.

To bardziej powieść postmodernistyczna niż western, którego nie lubię. Dlatego sprawiało mi radość rozwalanie ram tego gatunku, podobnie jak dewastowanie powieści historycznej, z jej nastawieniem na detale, fakty, dokumentację źródłową i stylizację języka. Za inspirację historyczną posłużyła mi książeczka o poszukiwaczach złota, którą kupiłem za 25 centów. Z drugiej strony te moje zapasy z gatunkami sprawiły, że zacząłem cenić wartość warsztatu. Zrozumiałem, jak ważne jest prowadzenie wątków, konsekwencja logiczna czy spójność postaci. Rozwalałem ramy tylko po to, by zrozumieć, że czasem są potrzebne. Dziś jestem mądrzejszy o kolejne powieści i mam wrażenie, że pisanie polega na nasłuchiwaniu. Jest jak polowanie – siedzisz i czekasz, aż coś się wydarzy. Kiedy poczujesz energię, wtedy musisz za nią podążać.

Pisze pan o śmierci dosyć lekko. Gdzie jest granica między postmodernizmem a nihilizmem?

Jest pewien nihilistyczny element w każdej mojej książce, ale traktuję życie poważnie. Tym bardziej że w naszych czasach łatwo jest uciec w nihilizm. Wystarczy wejść do internetu, żeby zniechęcić się do ludzi. Nikt niczego nie szanuje i skrywa się za maską cynizmu. Nie widzę żadnego argumentu, żeby w ten sposób żyć.

Trudno jest funkcjonować poza internetem?

Kiedy zaczynam przeglądać sieć, momentalnie tracę skupienie i energię. Po to, bym mógł pisać, potrzebuję się na dłuższą chwilę zamyślić. Poza tym prawie nie korzystam ze smartfona, czasem tylko dzwonię i piszę wiadomości.

Szczęściarz z pana.

Możemy skorzystać na tym, że trochę się z tej sieci oswobodzimy. Ale też wiem, że młodzi twórcy bez sukcesu i popularności są w zasadzie zmuszeni do aktywności w mediach społecznościowych. Inaczej nikt ich nie zauważy.

Filmowi „Bracia Sisters"

Francuz debiutuje w Ameryce

Ekranizacji „Braci Sisters" dokonał reżyser Jacques Audiard, jeden z najwybitniejszych filmowców europejskich, laureat licznych nagród za takie filmy jak „W rytmie serca", „Prorok" czy „Imigranci".

„Bracia Sisters" to jego pierwszy film, który nakręcił po angielsku w USA, po tym jak w 2015 r. zdobył Złotą Palmę w Cannes za „Imigrantów". Film opowiada o dwóch tytułowych braciach (Joaquin Phoenix i John C. Reilly), płatnych zabójcach, którzy w 1850 r. podróżują przez Amerykę, ale z czasem zaczynają nabierać wątpliwości co do swojej misji. Za „Braci Sisters" Audiard zdobył nagrodę za reżyserię na festiwalu w Wenecji. W pozostałych rolach wystąpili m.in. Jake Gyllenhaal, Riz Ahmed i Rutger Hauer. —m.ku

Sylwetka

Patrick DEWITT, pisarz, autor scenariuszy

ur. w 1975 r. w Sidney w Kanadzie. Debiutował powieścią „Ablutions" w 2009 r., ale sukces międzynarodowy przyniósł mu quasi-western podszyty czarnym humorem – „Bracia Sisters" (2011). Potem napisał „Podmajordomusa Minora" (2015), a w 2018 r. wydał najnowszą powieść „French Exit". „Bracia Sisters" i „Podmajordomus Minor" ukazały się po polsku nakładem Wydawnictwa Czarne.

Brał pan udział w produkcji filmu na podstawie powieści „Bracia Sisters"?

Byłem na planie filmowym w Rumunii, ale moje zaangażowanie było minimalne. Poproszono mnie jedynie o wygładzenie dialogów, bo Jacques Audiard pracował nad scenariuszem po francusku i nie chcieliśmy, żeby coś umknęło w tłumaczeniu z powrotem na angielski.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce
Literatura
Nie żyje Ernest Bryll
Literatura
Premiera książki „Emilian Kamiński. Reżyser marzeń”
Literatura
Nagroda im. Zbigniewa Herberta dla chińskiego poety Yang Liana
Literatura
Nominacja do Bookera dla Urszuli Honek