"Rzeczpospolita": We wtorek Trójka rozpoczyna prezentację najważniejszych dzieł polskiej literatury wydanych po 1918 r. Partnerem cyklu „100 książek na 100-lecie niepodległości” jest Instytut Książki. Skąd taki pomysł?
Mariusz Cieślik: Trójka to radio inteligenckie, w którym jest dużo kultury. Chcemy aktywizować słuchaczy, którzy od wtorku mogą się zapoznać z opracowaniem dźwiękowym 100 dzieł wskazanych przez literaturoznawców. Mogą też zagłosować na książkę, która jest dla nich najważniejsza, na www.polskieradio.pl/trojka.
Cykl to okazja do przypomnienia mniej znanych tytułów.
Każdy, próbując wyobrazić sobie taką setkę, pomyśli zapewne o „Przedwiośniu”, „Trans-Atlantyku”, „Panu Cogito” czy „Tangu”. Ale są np. tytuły sprzed kilkudziesięciu lat, których autorzy nie byli publikowani w kraju i które do kanonu polskiej literatury trafiły niedawno. Choćby „Nadberezyńcy” Floriana Czarnyszewicza, który większość życia spędził w Argentynie, gdzie pracował w rzeźni. Jego wspaniałą powieść wydano w 1942 r. staraniem miejscowej Polonii. Ponownego jej odkrycia kilka lat temu dokonał prof. Maciej Urbanowski. Z kolei Andrzej Stasiuk i Monika Sznajderman przybliżyli polskim czytelnikom Zygmunta Haupta, który wydał za życia tyko jedną książkę i został zapomniany.
Literaturoznawcy czymś pana zaskoczyli?