Trudno było to przegapić. O biografii "Kapuściński non-fiction" zaczęło się robić głośno, zanim jeszcze trafiła do księgarń. A to za sprawą wniosku sądowego o zabezpieczenie powództwa, który złożyła wdowa po reportażyście - Alicja Kapuścińska. Żądała by wstrzymano druk książki, która w jej przekonaniu naruszała jej dobra osobiste. Sąd odrzucił wniosek i książka się ukazała, a zaraz po niej lawina komentarzy, publikacji i dyskusji. Trwałoby to pewnie jeszcze dłużej, gdyby nie katastrofa smoleńska w kwietniu 2010 r., która całkowicie wygasiła inne tematy. Przypomina o tym Piotr Bratkowski w swoim niezwykle ciekawym posłowiu do drugiego wydania biografii, które właśnie trafiło do księgarń nakładem wydawnictwa Wielka Litera. Bratkowski nie tylko klarownie opowiedział "biografię" tej biografii, ale też pokazał jak wygląda u nas sytuacja autora, który chce napisać książkę o znanej postaci bez lukru, a jednocześnie bez złych intencji. Wielu czytelników, a z pewnością sam autor, może w końcu odetchnąć z ulgą. Domosławski porzucił poprzedniego wydawcę, który niezbyt lojalnie chciał umyć ręce od całej sprawy, zawierając odrębną ugodę z Alicją Kapuścińską. A od 2010 r. zdążył napisać dwie rewelacyjne książki reportażowe. Obecnie utwierdzony w swej słuszności za sprawą wyroku sądu apelacyjnego w sprawie naruszenia dóbr osobistych Alicji Kapuścińskiej i jej córki, w którym w pełni przychylono się do racji reportażysty, Domosławski może w końcu zamknąć ten trudny etap. W związku z tym już od kilku dni można wreszcie dostać w regularnej dystrybucji biografię autora "Cesarza", która przez lata była niedostępna w księgarniach, a na internetowych aukcjach osiągała nieprzyzwoite ceny. Trafia do rąk czytelników w niezmienionej wersji, a przy tym wzbogaconą krajowymi i zagranicznymi recenzjami, a także wspomnianym esejem Piotra Bratkowskiego. Oprócz biografii "Kapuściński non-fiction" Wielka Litera wznowiła też trzy inne książki Domosławskiego. Być może druga edycja "Wykluczonych" (2016) i "Śmierci w Amazonii" (2013) nie zrobi na miłośnikach reportażu większego wrażenia. Bynajmniej nie dlatego, że nie są tego warte - to znakomite książki! Chodzi tylko o to, że miały stosunkowo niedawno premierę, więc zdobycie ich nie sprawiało trudności. Inaczej jest w przypadku "Gorączki latynoamerykańskiej" z 2004 r., którą warto sobie po 13 latach przypomnieć. Ten wczesny reportaż pisarza potwierdza to, co Bratkowski pisze w posłowiu "Kapuścińskiego non-fiction": Domosławski zabierając się do pracy nad biografią swojego mentora był już doświadczonym i cenionym reportażystą, który publikacją kontrowersyjnej biografii więcej mógł stracić niż zyskać.