Kierowanie do pracy przy zwalczaniu Covid-19 wyłączonych ustawowo matek karmiących czy samotnych rodziców, „zsyłki" na rezydenturę do szpitali covidowych, brak środków ochrony osobistej czy zabieranie obiecanych dodatków za walkę z pandemią – to tylko niektóre z problemów lekarzy podczas epidemii. Choć wielu jest zdania, że sytuacja dojrzała do strajku, nie są gotowi odejść od łóżek pacjentów.

Jak tłumaczył w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Piotr Pisula z Porozumienia Rezydentów, wydarzenie powstało oddolnie, na Facebooku, i nie jest inicjatywą żadnej organizacji lekarskiej: - My je wspieramy i będziemy zachęcać lekarzy do pochylenia się nad stanem swojego zdrowia, tym bardziej, że zawsze byli przepracowani, a w czasie pandemii osiągają granice wytrzymałości – mówił lekarz.

Czytaj także: Test na Covid również w karetce

„W związku z obciążeniem fizycznym oraz psychicznym pracą w warunkach niebezpiecznych dla życia i zdrowia lekarzy oraz ich rodzin, bez odpowiedniego zaplecza sprzętowego, socjalnego, prawnego oraz finansowego, którego obietnice oraz oklaski nie są w stanie zrekompensować" – tłumaczą powody organizatorzy Narodowego tygodnia zdrowia lekarzy. I podpowiadają, jaki numer statystyczny choroby odpowiadają przewlekłemu zmęczeniu (R53), które może być powodem błędów oraz stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia zarówno lekarzy, jak i znajdujących się pod ich opieką pacjentów. Zauważają też, że bóle pleców (M54) mogą być objawem choroby somatycznej, stanów lękowych i depresji, które grożących obecnie każdemu lekarzowi pracującemu na terenie RP.

„Przeciążenie pracą, zwłaszcza w wymiarze przekraczającym jeden etat jest niebezpieczne dla życia i zdrowia - lekarz też płaci podatki na resztę społeczeństwa, lekarzowi też się należy L-4 na diagnostykę i leczenie. Nie zapominajmy o tym. Inaczej to nam będą palić znicze!" – piszą organizatorzy akcji.