W służbie zdrowia wrze. Do konsultacji społecznych trafił właśnie projekt rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie ogólnych warunków umów. Przewidziane są w nim podwyżki dla pielęgniarek i położnych.
Oprotestowały one propozycję ministra Zembali. Przewiduje ona bowiem, że dostaną 300 zł brutto podwyżki miesięcznie. Szpitale musiałyby przekazać informację o liczbie pielęgniarek i położnych do wojewódzkich oddziałów NFZ. Dzięki temu urzędnicy aneksowaliby umowy z lecznicami, zapisując w nich dodatkowe pieniądze dla każdej pielęgniarki i położnej.
Rozwiązanie, jakie zaproponował minister, jest przejściowe, bo przewidziane na okres od września 2015 do czerwca 2016 r. – I nie wiadomo co później. Pewnie znowu musiałybyśmy protestować. Te 300 zł brutto, czyli ok. 170 na rękę, to kropla w morzu potrzeb – mówi Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Zaznacza, że kwotą wyjściową do negocjacji dla pielęgniarek jest 1,5 zł podwyżki dla każdej z nich.
Szansa na porozumienie z ministerstwem, które upiera się przy 300 zł, na razie jest zatem niewielka. Minister tłumaczy, że na razie na podwyżki w NFZ nie ma więcej niż 900 mln zł. Toteż pielęgniarki zapowiadają kolejne akcje protestacyjne w szpitalach. A ostatnia szansa na porozumienie jest 3 sierpnia.
Związkowców oburza jeszcze fakt, że projekt 300 zł podwyżki przewiduje tylko dla osób pracujących w szpitalach, których jest ok. 165 tys. Wzrost wynagrodzeń nie objąłby więc 35 tys. pielęgniarek i położnych rodzinnych.