Maria Ochman: Legislacyjny chaos zamiast reformy zdrowia

Minister Radziwiłł nie realizuje programu PiS – mówi Maria Ochman, przewodnicząca służby zdrowia NSZZ „Solidarność".

Aktualizacja: 09.02.2017 06:59 Publikacja: 09.02.2017 06:37

Maria Ochman: Nie nastąpił wzrost nakładów na opiekę zdrowotną z 4,5 do 6 proc. PKB.

Maria Ochman: Nie nastąpił wzrost nakładów na opiekę zdrowotną z 4,5 do 6 proc. PKB.

Foto: PAP

Rz: Jak ocenia pani ministra Konstantego Radziwiłła?

Maria Ochman, przewodnicząca służby zdrowia NSZZ „Solidarność": Doktora Radziwiłła znam od wielu lat i byłam zaskoczona, że objął takie stanowisko w rządzie PiS. Prospołeczny program PiS, który zwiększa rolę państwa w systemie ochrony zdrowia i likwiduje wolną rękę rynku, na co stawiała PO, jest rozbieżny z dawnymi poglądami ministra. Jego dzisiejsze podejście do współpłacenia za świadczenia zdrowotne, wynagrodzeń środowiska lekarskiego czy prywatnej służby zdrowia diametralnie różni się od tego, co deklarował przez lata. Wystarczy sięgnąć do protestów lekarzy w latach 2006–2007, aby dostrzec rozdźwięk między stanowiskiem ówczesnego ministra zdrowia w rządzie PiS Zbigniewa Religi i ówczesnego szefa korporacji lekarskiej Radziwiłła.

Teraz są bardziej zbieżne?

Tylko w teorii. Ostatnie miesiące pokazują, że minister nie realizuje programu PiS. Nieważne, co wypisuje na stronie internetowej, na której regularnie publikuje komunikaty o wspaniałych intencjach i rzekomych dokonaniach. Reformy wprowadza się w pierwszym roku rządów albo w ogóle.

We wrześniu przedstawił kilka projektów nowelizacji ustaw.

Pod wpływem protestu „Solidarności" premier Szydło zobowiązała ministra, by do 15 października przedstawił gotowe projekty. Mija pięć miesięcy, a ustaw jak nie było, tak nie ma. Jedyne zmiany, jakie wprowadził, dotyczą lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), a więc jego własnego środowiska. Pieniądze do lekarzy rodzinnych popłynęły w zeszłym roku aż trzy razy w postaci wyrównań i podwyżek stawki kapitacyjnej. Nikomu nie przeszkadzało, że lekarze rodzinni w większości prowadzą praktyki prywatne, choć służba zdrowia ma być upaństwowiona. Szczególna troska ministra o POZ jest nie tylko wątpliwa etycznie, ale i nieracjonalna. Bo mimo zapowiedzi nie nastąpił wzrost nakładów na opiekę zdrowotną z 4,5 do 6 proc. PKB. A jeżeli nie mamy szans na zwiększenie finansowania, musimy jak najrozsądniej gospodarować środkami. Temu też powinna służyć ustawa o tzw. sieci szpitali.

Bardziej niż hojność dla POZ środowisko denerwuje brak podwyżek.

Przeciąganie w czasie kwestii wzrostu minimalnych wynagrodzeń jako związkowca irytuje mnie najbardziej. Dysproporcje w obrębie samych grup są olbrzymie, czasami wręcz demoralizujące. Wystarczy porównać wynagrodzenie niektórych specjalistów i lekarzy rezydentów. Kandydat na senatora Radziwiłł deklarował, że trzeba jak najszybciej wyciszyć konflikty wokół tego tematu. Mija półtora roku i minister proponuje podwyżki, których jako działacz izb nigdy by nie zaakceptował. A środowisko uspokaja w inny sposób.

Mianując jego przedstawicieli na wiceministrów?

Zszokowała mnie nominacja poseł Józefy Szczurek-Żelazko, która ma być w resorcie promotorem pielęgniarstwa. Ministerstwo nie powinno zajmować się reprezentowaniem interesów grup zawodowych, ale reformą. Jeżeli ministrem zostaje szef korporacji, zrozumiałe jest, że w polu jego zainteresowania będą interesy lekarzy. Podobnie, jeżeli na zastępców wybierze sobie przedstawicieli innych zawodów medycznych, oni także będą dbali o swoich. Skoro mamy wiceministra pielęgniarkę, można się spodziewać, że zaraz swojego zechcą mieć ratownicy, laboranci i salowe.

Na razie żadna z tych grup nie może doprosić się zmiany norm zatrudnienia ze śmieciówek na etaty.

Chociaż minister deklarował, że zajmie się kwestią grup zawodowych przymuszanych do pracy na umowach śmieciowych. Minister przypomniał sobie o tym dopiero po akcji protestacyjnej „Solidarności" w budynku resortu. Po naszym spotkaniu z panią premier rozpoczęło się działanie, które nazywam biegunką legislacyjną – czyli tworzenie kolejnych poprawek do kolejnych ustaw. Gdyby decydenci polityczni zwrócili uwagę, co się wyprawia w Ministerstwie Zdrowia, byliby zdziwieni.

Uważa pani, że nie wiedzą, co się dzieje na Miodowej?

Myślę, że PiS odpuściło zdrowie. Jeśli partia polityczna uznaje, że to bardzo ważna dziedzina życia, wysyła do ministerstwa sekretarza stanu lub powołuje pełnomocnika rządu do spraw reformy. Tymczasem niejasności i niekonsekwencje widać nie tylko w ustawie o sieci szpitali, niemającej nic wspólnego z siecią, o której mówił minister Religa, ale w czołowych programach, takich jak Leki 75+. Do refundacji trafiły nie te leki, których seniorzy najbardziej potrzebują, ale produkowane przez określone firmy farmaceutyczne. I to one są prawdziwym beneficjentem programu, a nie ludzie starsi. —rozmawiała Karolina Kowalska

Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wierzyciel powinien sprawdzić, czy dłużnik jeszcze żyje
Za granicą
Polacy niewpuszczeni na obchody wyzwolenia obozu w Ravensbrück
Sfera Budżetowa
Setki milionów dla TVP po cichu. Posłowie w Komisji Finansów Publicznych zdecydowali
Zawody prawnicze
Prokuratura Krajowa podjęła kolejne działania ws. Ewy Wrzosek