Okulista po tacie, pediatra po wujku - lekarze przeciwko listowi intencyjnemu

List intencyjny, który ma decydować o przyjęciu lekarza na specjalizację prócz punktów z egzaminu, to przyzwolenie na nepotyzm i korupcję - uważają lekarze.

Aktualizacja: 08.06.2020 05:29 Publikacja: 07.06.2020 15:21

Okulista po tacie, pediatra po wujku - lekarze przeciwko listowi intencyjnemu

Foto: Adobe Stock

Samorząd, związek zawodowy i stowarzyszenia lekarzy protestują przeciwko listowi intencyjnemu (zwanemu też dokumentem gwarancyjnym), wprowadzanemu w uchwalonej przez Sejm nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty.

Dotychczas o przyjęciu na daną specjalizację decydowała liczba punktów z Lekarskiego Egzaminu Końcowego (LEK) lub Lekarsko-Dentystycznego Egzaminu Końcowego (LDEK). Medycy z najwyższą punktacją mogli ubiegać się o miejsce na najbardziej obleganych specjalizacjach, takich jak np. okulistyka, ortodoncja, endokrynologia, dermatologia czy protetyka. Tym z niższą punktacją pozostają te mniej oblegane, najczęściej najniżej płatne, jak onkologia i hematologia dziecięca czy transfuzjologia kliniczna.

List intencyjny miałby wystawiać przyszły kierownik specjalizacji lub szef oddziału, na którym chce pracować kandydat. Za list można będzie dostać maksymalnie 5 pkt, podczas gdy za cały LEK lub LDEK – 200. Jak słyszymy w resorcie zdrowia, list intencyjny miałby gwarantować szansę dostania się na specjalizację np. obiecującemu chirurgowi, który predyspozycje i zdolności manualne potwierdził, przychodząc na oddział w czasie studiów, ale jego wynik z egzaminu jest gorszy niż kandydata z dużą wiedzą teoretyczną, ale bez talentu do operowania.

Lekarze uważają jednak, że wprowadzenie listu intencyjnego to otwarcie drogi do nepotyzmu i korupcji. Zdaniem Porozumienia Chirurgów Skalpel przyznawanie dodatkowych punktów „za coś, co nie jest dorobkiem naukowym”, otworzy drzwi do nepotyzmu. Z kolei Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy dodaje, że takie rozwiązanie podzieli środowisko lekarskie.

– Test nie jest kryterium idealnym, ale jest obiektywny, a obecny system – egalitarny i demokratyczny – zachęca ludzi do gruntownego przygotowania się do LEK. Każdy rozumie reguły gry. – Teraz reguły gry stają się mniej przejrzyste, a sposób przyjmowania na specjalizację – uznaniowy. Z jednej strony rozumiem ordynatorów, którzy chcieliby mieć wpływ na to, z kim będą pracować. Ale przecież specjalizację można odbywać także w trybie pozarezydenckim – pensję lekarza płaci wówczas nie resort zdrowia, ale szpital, który chce go zatrudnić – zauważa Damian Patecki, wiceprzewodniczący i współzałożyciel Porozumienia Rezydentów.

Samorząd, związek zawodowy i stowarzyszenia lekarzy protestują przeciwko listowi intencyjnemu (zwanemu też dokumentem gwarancyjnym), wprowadzanemu w uchwalonej przez Sejm nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty.

Dotychczas o przyjęciu na daną specjalizację decydowała liczba punktów z Lekarskiego Egzaminu Końcowego (LEK) lub Lekarsko-Dentystycznego Egzaminu Końcowego (LDEK). Medycy z najwyższą punktacją mogli ubiegać się o miejsce na najbardziej obleganych specjalizacjach, takich jak np. okulistyka, ortodoncja, endokrynologia, dermatologia czy protetyka. Tym z niższą punktacją pozostają te mniej oblegane, najczęściej najniżej płatne, jak onkologia i hematologia dziecięca czy transfuzjologia kliniczna.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara