Podczas wizyty w Singapurze brytyjski premier, David Cameron, zapowiedział, że Anglia nie będzie już rajem inwestycyjnym, do którego z całego świata spływają pieniądze w poszukiwaniu bezpiecznej przystani. Szczególnie, jeśli pochodzenie tych pieniędzy budzi wątpliwości. Premier przyznał, że brytyjskie władze zdają sobie sprawę, że niektóre z bardzo drogich nieruchomości w kraju, zwłaszcza w Londynie, są kupowane przez zagranicznych obywateli za pośrednictwem anonimowych firm krzaków. Część z tych posiadłości nabywana jest za nielegalnie pozyskane środki.
Niebotyczne ceny nieruchomości są tematem dyskutowanym w Anglii przez wszystkich – polityków, inwestorów i zwykłych obywateli, których większość nie może nawet marzyć o kupieniu własnego mieszkania. Najtrudniejsza sytuacja panuje w Londynie, gdzie ceny dwupokojowego mieszkania w drugiej strefie sięgają nawet miliona funtów. To efekt bańki, pompowanej pieniędzmi, które do stolicy Anglii wysyłają inwestorzy z całego świata. Przy czym często nie są to najczystsze środki. W 2012 roku brytyjski sąd orzekł, że wartą 10 mln funtów londyńską rezydencję z ośmioma sypialniami kupił za zdefraudowane fundusze libijskiego rządu Saadi Kadafi, syn obalonego dyktatora Muammara Kadafiego.
Jak powiedział Cameron, zagraniczne spółki posiadają w Anglii i Walii nieruchomości, których wartość szacuje się na ok. 122 mld funtów. Premier zapowiedział też utworzenie w najbliższych miesiącach centralnego rejestru ok. 100 tys. aktów własności ziem i nieruchomości będących w posiadaniu firm zagranicznych. - Musimy powstrzymać organizacje przestępcze i skorumpowanych urzędników wykorzystujących anonimowe fasadowe firmy do inwestowania nielegalnie zdobytych środków w nieruchomości w Londynie - przyznał Cameron.
Rozwiązania zapowiedziane przez Camerona spotkały się z przychylnością zwalczającej korupcję organizacji Global Witness. Uznała ona, że większa jawność danych skutecznie odstraszy przestępców szukających sposobu na ukrycie brudnych pieniędzy. Robert Palmer z Global Witness wskazał, że "wyzwaniem będzie aktualizowanie i dokładność danych zawartych w spisie". Zaapelował do rządu o podobne rozwiązania dla terytoriów zamorskich Wielkiej Brytanii, które są często wykorzystywane przez zagraniczne firmy do unikania płacenia podatków.
Zagraniczni „inwestorzy" w Londynie
Walcząca z korupcją organizacja Transparency International podaje, że ponad 36 tys. londyńskich nieruchomości znajduje się w rękach firm zarejestrowanych w rajach podatkowych. Zagraniczni „inwestorzy" najbardziej upodobali sobie luksusowe dzielnice w centrum miasta – do nich należy co dziesiąta nieruchomość w City of Westminster, na Kensington i Chelsea. O tym, jak wielka jest fala środków pompowanych w brytyjski rynek nieruchomości, może świadczyć to, że tylko w 2011 r. firmy zarejestrowane na brytyjskich Wyspach Dziewiczych kupiły domy o wartości 3,8 mld funtów.