Korespondencja z Wenecji
– To dzisiaj jeden z największych mistrzów europejskiego kina – mówił o Romanie Polańskim na konferencji prasowej dyrektor weneckiego festiwalu Alberto Barbera, broniąc decyzji o umieszczeniu jego „Oficera i szpiega” w głównym konkursie.
– Nie umiem oddzielić sztuki od człowieka, który ją stworzył – ripostowała Lucrecia Martel, przewodnicząca tegorocznego jury. W odpowiedzi producent zagroził wycofaniem tytułu z festiwalu. Martel jednak oświadczyła, iż została źle zrozumiana: film obejrzy, uczciwie oceni, choć nie pójdzie na jego premierę i nie będzie „składać hołdu” Polańskiemu. Ale kontrowersje nie umilkły.
Dreyfus przypomniany
„Oficer i szpieg” to historia Alfreda Dreyfusa – francuskiego oficera żydowskiego pochodzenia, który w 1894 roku został na podstawie spreparowanych dowodów oskarżony o zdradę na rzecz Niemiec i skazany na dożywotni pobyt w więzieniu w Gujanie Francuskiej. Polański przyjął punkt widzenia pułkownika wywiadu Jacques’a Picquarta, który przez dziesięć lat wbrew rozkazom przełożonych walczył o uniewinnienie Dreyfusa.
Powstał solidny i ciekawy film o kłamstwie wykorzystywanym przez władzę. O grze na nastrojach antysemickich, o wzbudzaniu nienawiści w stosunku do mniejszości, o prawdzie i fałszu w polityce, ale też o sumieniu. Bo to ono nie pozwala Picquartowi wycofać się z walki o uniewinnienie człowieka niesłusznie skazanego i upokorzonego.