Trudno zliczyć, która to płyta nagrana przez Krystiana Zimermana dla Deutsche Grammophon, przecież z tą firmą jest związany od czterech dekad. Łatwiej powspominać spotkania pianisty ze wspaniałym brytyjskim dyrygentem Simonem Rattle’em i Berlińskimi Filharmonikami. Nagrali koncerty Brahmsa i Lutosławskiego, teraz przyszła pora na Leonarda Bernsteina.
Takiej propozycji Krystian Zimerman nie mógł odrzucić. – Czy zagrasz moją II Symfonię, gdy będę kończył sto lat? – zapytał go kiedyś Leonard Bernstein. Oczywiście mu to obiecał, a że właśnie świat świętuje tę rocznicę, życzenie kompozytora konsekwentnie realizuje.
Wbrew pozorom nie jest to łatwe. Leonard Bernstein za życia był ogromnie popularny i lubiany. – Był człowiekiem wylewnym, szczerym, przez to łatwym do odczytania i do porozumienia – opowiadał kiedyś Krystian Zimerman. – Kiedy był niezadowolony, krzyczał, gdy był zachwycony, całował wszystkich dookoła.
Od śmierci kompozytora minęło 28 lat, wystarczająco dużo, by nabrać dystansu do jego muzyki. Nie popadła w zapomnienie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jest oceniana wybiórczo. Dla świata Bernstein to głównie kompozytor musicalu „West Side Story”, pastiszowego „Kandyda” czy przejmującej symfonii „Kadysz”.
Kiedy w tym roku Krystian Zimerman postanowił zagrać na europejskich estradach jego II Symfonię „The Age of Anxiety”, nie wszędzie propozycję od razu przyjęto z entuzjazmem. Nietypowy to przecież utwór: symfonia, ale z rozbudowaną solową partią fortepianu. Zrodziła się zaś z fascynacji kompozytora poematem Audena, w którym poprzez rozmowy czwórki nowojorczyków w czasie II wojny przekazał on klimat „wieku niepokoju”.