Co jest na liście? - Produkcja artykułów szkolnych, cementu, materiałów budowlanych, ubrań dla dzieci i na zimę (w RPA jest środek jesieni), transport żywych zwierząt, budowa dróg i mostów, restauracje, ale tylko wydające posiłki na wynos, biura rachunkowe i prawne, kopalnie odkrywkowe. I sporo innych, ale wciąż to tylko niewielka część gospodarki drugiej potęgi ekonomicznej kontynentu (po Nigerii, która ma jednak trzy i pół raza ludności więcej).
Na razie nie wiadomo, kiedy kraj przejdzie na trzeci, drugi i pierwszy poziom lockdownu, każdy będzie oznaczał znoszenie kolejnych restrykcji. Normalność będzie po zakończeniu pierwszego poziomu.
- Nie jest jasne, jak to będzie na tym czwartym poziomie. Ale przez ponad miesiąc w mojej okolicy było bardzo cicho, spokojnie i nudno. Bezpieczeństwo zapewniają patrole samochodowe prywatnych firm, które opłacamy. W ogóle nie ma natomiast policji. Ale usunięto żebraków, głównie imigrantów z sąsiednich państw, którzy podchodzili do aut na skrzyżowaniach. Łamaliby zasadę dystansu społecznego. Policja przeniosła się do biednych osiedli murzyńskich. Dochodziło tam do protestów i napadów na sklepy, głównie te z alkoholem i papierosami, których sprzedaż była zakazana, i nadal zresztą jest - opowiada mi Krzysztof Jabrzemski, lekarz trzech specjalności, mający prywatny gabinet w prestiżowej dzielnicy Johannesburga.
PACJENCI WSZYSTKICH NACJI I KOLORÓW
O protestach, napadach informowały sporo media zachodnie. Typowy obrazek z czasów zarazy w RPA to żołnierz z gotowym do strzału karabinem patrolujący biedne miasta satelickie albo tłum czekający na paczki z żywnością: od państwa czy też od firm, organizacji charytatywnych, gwiazd rugby. Prezydent zmobilizował ponad 70 tysięcy żołnierzy, ale nie jest jasne, ilu z nich już krąży po ulicach. Teraz pojawili się też w supermarketach (również z bronią w pełnej gotowości), by wymuszać noszenie maseczek, obowiązkowe po przejściu na poziom czwarty lockdownu.
Krzysztof Jabrzemski urodził się w Warszawie, od czterech dekad mieszka i pracuje w RPA. Przez ostatnie tygodnie praca była głównie zdalna, konsultacji chorej na raka mózgu pacjentce, żonie ważnego adwokata z Kapsztadu, udzielał przez Skype’a.
Dr Jabrzemski: - Mam pacjentów wszystkich tutejszych nacji i kolorów. Biali Afrykanerzy, Anglicy, Niemcy, Polacy, Hindusi, zresztą głównie muzułmanie, dla których wytwarzamy leki halal, a także rdzenni Afrykanie. Jestem nieoficjalnym lekarzem dla naszego Luthuli House, gdzie jest siedziba partii ANC [Afrykański Kongres Narodowy, rządzący od czasu odrzucenia apartheidu]. Przyjeżdżają zwykle dwoma samochodami, ten z obstawą zostaje na ulicy. Żartobliwie mówiąc podnosi to moje notowania u ogrodników, gospoś, kucharek i niań zatrudnianych przez sąsiadów.