Epidemia się kończy czy dopiero zaczyna?

Eksperci nie potrafią określić ani jej długości, ani śmiertelności. Przede wszystkim z powodu sprzecznych informacji nadchodzących z Chin.

Aktualizacja: 18.02.2020 05:20 Publikacja: 17.02.2020 17:33

Eksperci podważają wiarygodność chińskich informacji dotyczących skali epidemii Covid-19. Na zdjęciu

Eksperci podważają wiarygodność chińskich informacji dotyczących skali epidemii Covid-19. Na zdjęciu z poniedziałku: opustoszała ulica Pekinu

Foto: AFP

– Z pewnością jesteśmy na granicy (globalnej pandemii – przyp. red.), która nadejdzie w niedalekiej przyszłości. Mimo że sposoby powstrzymywania są obecnie lepsze – przestrzegł szef amerykańskiego National Institute of Allergy and Infectiouse Diseases, Anthony Fauci.

Jednak informacje publikowane w Chinach wskazują na coś zupełnie innego. – Możliwość większego rozprzestrzeniania się epidemii została zablokowana – oświadczył chiński premier Li Keqiang. W ciągu ostatnich dni zaczęła spadać liczba ofiar śmiertelnych w epicentrum choroby, prowincji Hubei. Ilość chorych zwiększała się co prawda o 5 proc. na dobę, ale 90 proc. z nich przypadało na stolicę prowincji Wuhan. „Może to oznaczać, że epidemia została zlokalizowana" – stwierdził jeden z ekspertów. W chińskim Makao zaś zaczęto się szykować do ponownego otwarcia w czwartek tamtejszych kasyn – największego na świecie ośrodka gier hazardowych, zamkniętego z powodu epidemii.

Ale sąsiedzi Państwa Środka są bardziej sceptyczni. W Japonii odwołano po raz pierwszy od 1996 roku doroczne wystąpienie cesarza z okazji swych urodzin, by nie doprowadzić do wielotysięcznego zgromadzenia obywateli.

Bo choć Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oficjalnie dziękowała Pekinowi za „niespotykaną otwartość", mało kto wierzy w prawdziwość danych publikowanych przez chińskie władze. Sama WHO również nie, tak jak i amerykański Center for Disease Control and Prevention. Obie organizacje odmawiają robienia prognoz w sprawie rozprzestrzeniania się (lub wygasania) epidemii, gdyż „(dostępne) dane są niepełne".

Sam chiński przywódca Xi Jinping podważył swoją wiarygodność, gdy okazało się, że co najmniej dwa tygodnie przed oficjalnym poinformowaniem wiedział o wybuchu epidemii w Wuhanie. Tak wynika z opublikowanych właśnie przemówień wygłoszonych 7 stycznia na posiedzeniu siedmioosobowego Stałego Komitetu Biura Politycznego rządzącej partii komunistycznej – najważniejszego organu władzy w Chinach. Do tej pory oficjalnie tylko władze prowincji Hubei oskarżano o bagatelizowanie lub wręcz ukrywanie informacji o początku epidemii nieznanej choroby.

Cztery dni po posiedzeniu komitetu z Pekinu wysłano do Wuhanu komisję złożoną z lekarzy i komunistycznych aparatczyków, którzy stwierdzili, że „wszystko jest pod kontrolą". – Polityczny wymiar wszelkich spraw jest zawsze najważniejszy – próbował wyjaśnić gubernator prowincji Hubei Wang Xiaodong ukrywanie informacji tym, że mogłaby zaszkodzić wizerunkowi przywódców kraju.

A teraz jeszcze okazało się, że komisja chińskiego parlamentu zbierze się w przyszły poniedziałek, by zadecydować, czy z powodu epidemii bezpieczne będzie zwołanie w marcu sesji Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych.

Część ekspertów zwraca uwagę, że liczba chorych na pewno jest większa niż podawana oficjalnie. Sądzą, że z powodu przepełnienia wszelkich placówek zdrowia w Wuhanie rejestrowani są jedynie ciężko chorzy. Mimo że liczba personelu medycznego w zagrożonym rejonie sięga 170 tys. osób. – Jesteśmy praktycznie nadzy w środowisku biohazardu – powiedział anonimowo jeden z tamtejszych lekarzy. Wszyscy bowiem wskazują na braki w podstawowym wyposażeniu personelu medycznego (nawet masek), co już doprowadziło do zarażenia ponad 1,7 tys. lekarzy i pielęgniarek. – To bardzo dużo – stwierdził amerykański ekspert Tom Inglesby. Ofiarą śmiertelną epidemii jest Li Wenliang, lekarz, który pierwszy (jeszcze pod koniec 2019 r.) zaczął alarmować o pojawieniu się wirusa, a zaraził się nim, badając chorego na jaskrę.

Ale inni eksperci przypominają, że trakcie epidemii SARS w latach 2002–2004 aż 20 proc. wszystkich chorych to był personel medyczny (obecnie, według dostępnych danych, ok. 3,8 proc.).

– Codziennie w Chinach może się zarażać do 50 tysięcy osób – uważa statystyk z Imperial College w Londynie Neil Ferguson. Biostatystyk Adam Kucharski z brytyjskiego Instytutu Medycyny Tropikalnej szacował, że w Państwie Środka może być już jakieś pół miliona chorych.

– Niektóre kraje całkiem nieźle poradziły sobie ze stłumieniem epidemii – uspokajał jednak David Heymann z tego samego instytutu. – (Matematyczne) modele rozpowszechniania choroby zostaną zweryfikowane, gdy pojawi się więcej informacji – dodał, wyraźnie wskazując na słabość obecnych sposobów obliczania ilości chorych, ale i znów na braki w chińskich danych.

– Z pewnością jesteśmy na granicy (globalnej pandemii – przyp. red.), która nadejdzie w niedalekiej przyszłości. Mimo że sposoby powstrzymywania są obecnie lepsze – przestrzegł szef amerykańskiego National Institute of Allergy and Infectiouse Diseases, Anthony Fauci.

Jednak informacje publikowane w Chinach wskazują na coś zupełnie innego. – Możliwość większego rozprzestrzeniania się epidemii została zablokowana – oświadczył chiński premier Li Keqiang. W ciągu ostatnich dni zaczęła spadać liczba ofiar śmiertelnych w epicentrum choroby, prowincji Hubei. Ilość chorych zwiększała się co prawda o 5 proc. na dobę, ale 90 proc. z nich przypadało na stolicę prowincji Wuhan. „Może to oznaczać, że epidemia została zlokalizowana" – stwierdził jeden z ekspertów. W chińskim Makao zaś zaczęto się szykować do ponownego otwarcia w czwartek tamtejszych kasyn – największego na świecie ośrodka gier hazardowych, zamkniętego z powodu epidemii.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788