W piątek Naczelny Sąd Administracyjny nakazał bankowi, by przestał wykorzystywać rozmowy z Danutą P., jego klientką, niespłacającą na czas kredytu. Według sądu bank nielegalne przetwarzał jej dane osobowe, bo wcześniej nie zapytał Danuty P., czy się na to zgadza.
Czytaj także: Polacy zadłużają się na większe kwoty
Nagrywali bez zgody
Pracownicy banku dzwonili do Danuty P. z ofertą kredytu konsumpcyjnego. Ta ulega ich namowom i kredyt zaciągnęła. Później jednak przestała go spłacać. I wtedy zaczęto do niej ponownie dzwonić z ponagleniami. Wypytywaną ją również o finanse, zdrowie etc. Nikt nie informował jej jednak, że rozmowy są za każdym razem nagrywane. Danuta P. dowiedziała się o tym dopiero w sądzie, gdy bank postanowił ściągnąć od niej dług w drodze egzekucji. Jako dowód w sprawie przedstawił nagrane z nią rozmowy telefoniczne.
Danuta P. zaprotestowała, ale nic nie wskórała. Wystąpiła więc do generalnego inspektora ochrony danych osobowych (obecnie prezesa Urzędu Ochrony Danych), by nakazał bankowi zaprzestanie przetwarzania jej danych. GIODO wydał decyzję, w której nakazał zniszczenie nagranych rozmów. Według niego przetwarzanie było nielegalne, bo brakowało zgody klientki banku na nagrywanie.
Bank nie chciał się tej decyzji podporządkować. Tłumaczył, że posiadał zgodę Danuty P. Wszystkie informacje, których udzieliła podczas rozmów telefonicznych, znajdują się również we wniosku kredytowym. Ponadto dane przetwarzał w prawnie usprawiedliwionym celu, a mianowicie po to, by dochodzić swoich roszczeń.