Z danych ukraińskiej Państwowej Służby Statystycznej wynika, że wymiana handlowa pomiędzy Ukrainą a Rosją wzrosła po raz pierwszy od 2014 roku, czyli od aneksji Krymu i wybuchu wojny w Donbasie. Obrót towarowy pomiędzy Moskwą a Kijowem wyniósł 11,1 mld dolarów, z czego prawie 4 mld to eksport towarów do Rosji (10 proc. więcej niż w poprzednim roku).
Z kolei import z Rosji wzrósł o 40 proc. i wynosi ponad 7 mld dolarów. W ten sposób Rosja pozostaje głównym partnerem handlowym Ukrainy, z którą od ponad czterech lat de facto toczy wojnę w Donbasie. Co więcej, niedawno ukraiński ustawodawca w odpowiedniej uchwale nazwał Rosję „okupantem i agresorem". Mimo to, w odróżnieniu od Gruzji, która w 2008 roku również straciła część swojego terytorium, ukraińscy parlamentarzyści nie zdecydowali się na zerwanie stosunków dyplomatycznych z Rosją.
– Politycy robią swoje, a biznes swoje. W ubiegłym roku ukraińscy przedsiębiorcy, przeważnie z przemysłu maszynowego i metalowego, wznowili współpracę z Rosją. Moskwa znacząco zwiększyła zakup ukraińskich konstrukcji metalowych. Niewykluczone, że jakaś część została użyta na budowie krymskiego mostu – mówi „Rzeczpospolitej" kijowski ekonomista Ołeksandr Ochrimenko. – Relacje gospodarcze z Rosją powoli się wznawiają, ale w Kijowie o tym głośno się nie mówi – dodaje.
Poziom wymiany handlowej sprzed czterech lat, gdy obrót towarowy pomiędzy Rosją a Ukrainą wynosił ponad 38 mld dolarów, wydaje się dzisiaj nieosiągalny. Wprowadzone w styczniu 2016 rosyjskie embargo na ukraińską żywność naraziło Kijów na straty, które analitycy szacują nawet na 3 mld dolarów. Od ponad dwóch lat Ukraina nie kupuje już gazu od rosyjskiego Gazpromu i sprowadza surowiec m.in. z Polski, Słowacji i Węgier. Wstrzymana została również współpraca przemysłów zbrojeniowych, która wiązała się z wielomilionowymi kontraktami.
Ubiegłoroczne statystyki świadczą o tym, że w porównaniu z 2013 rokiem ukraiński eksport zmniejszył się o 32 proc. Politycy w Kijowie wielokrotnie mówili, że Ukraina nadrobi te straty dzięki umowie stowarzyszeniowej z UE, z której podpisania zrezygnował jesienią 2013 roku prezydent Wiktor Janukowycz i wywołał tym samym protesty na Majdanie.