W niedzielę w Cieśninie Kerczeńskiej rosyjskie siły specjalne ostrzelały i zajęły trzy małe ukraińskie okręty, płynące z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim - kutry pancerne "Berdiańsk" i "Nikopol" oraz holownik "Yani Kapu". Rosjanie oskarżyli je o naruszenie granicy na rosyjskich wodach terytorialnych. Wcześniej "Yani Kapu" został uderzony przez rosyjski okręt straży przybrzeżnej. Okręty realizowały "planowy transfer z portu w Odessie do portu Mariupol na Morzu Azowskim".

Ukraina uznała działania Rosjan za akt agresji i ogłosiła stan wojenny na części swoich terytoriów.

- Konieczne jest przywrócenie ładu na Morzu Azowskim. Marynarze ukraińscy, którzy zostali wzięci do niewoli przez wojska rosyjskie, muszą zostać uwolnieni, a okręty zwrócone – powiedział polski prezydent, który przebywa z wizytą w Sofii. Przyznał, że dużą część spotkania ze swoim bułgarskim odpowiednikiem Rumenem Radewem poświęcono właśnie sytuacji na Ukrainie

– Rosja dzisiaj okupuje teren Ukrainy – nie ma wątpliwości, że jest agresorem, że po raz kolejny doszło do złamania prawa międzynarodowego i porozumień zawartych pomiędzy Rosją a Ukrainą, choćby jeżeli chodzi o żeglugę na Morzu Azowskim. To jest coś, czego zaakceptować nie można, i Polska z takim działaniem absolutnie się nie godzi – zaznaczył Andrzej Duda.

Prezydent podkreślił też, że jeżeli będą zgłaszane międzynarodowe inicjatywy, takie jak kwestia dalszych sankcji wobec Rosji, to Polska na pewno będzie się w nie włączała. - Jesteśmy gotowi na wszystkie działania, które doprowadzą do zakończenia tego konfliktu - zadeklarował Duda.