Zofia Romaszewska, gość "Porannej rozmowy" Roberta Mazurka była pytana przez gospodarza programu, czy wypowiedź Mateusza Morawieckiego odnośnie "żydowskich sprawców Holokaustu" była przejęzyczeniem, czy celowym zaostrzaniem stanowiska.
Romaszewska zapewniła, że o żadnym zaostrzaniu mowy być nie może. Dodała, że "cała ta histeria", która się odbywa, jest "nie na miejscu". Tłumaczyła, że Polska była krajem w którym mieszkała największa liczba Żydów, przez inne kraje "ganianych po całej Europie". - To dlatego, że byliśmy najsympatyczniejszym krajem, w którym można się było osiedlić - wyjaśniała.
Obecnie, według doradczyni Andrzeja Dudy, Polska jest "centralnym chłopcem do bicia". Dlatego takie rozmowy jak ta, w której padły feralne słowa premiera, powinny się odbywać z udziałem tłumacza i należy "uważać na każde słowo".
Robert Mazurek zasugerował, że wobec tego premier również powinien uważać na słowa.
- Pewno uważał, tylko nie zauważył dokładnie, co powiedział - skwitowała Zofia Romaszewska.