Zawieszono asesora z Bełchatowa, który w trakcie czynności zajął matce wychowującej dziecko grzejnik, telefon komórkowy, a nawet łóżko, mimo że nie była dłużnikiem. Był nim mieszkający w sąsiednim domu ojciec. Z kancelarii drugiego zawieszonego komornika z Wrocławia zniknęły pieniądze pochodzące z licytacji komorniczej nieruchomości.
– Te zachowania komorników mogą świadczyć o braku znajomości podstawowych zasad postępowania egzekucyjnego lub ich lekceważeniu – ocenia Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości. – Chcielibyśmy, aby poszedł jasny sygnał: zero tolerancji dla nadużyć komorniczych. Mamy dość stosowania presji wobec rodzin, osób niebędących dłużnikami i podobnych działań, które w naszej ocenie są niezgodne z prawem – mówił wiceminister.
Jednocześnie na konferencji poinformował o powstaniu zespołu roboczego, którego zadaniem będzie opracowanie kompleksowych zmian w zakresie egzekucji i działalności komorników sądowych.
– Obecny system nie funkcjonuje prawidłowo, chcemy zatem przedstawić te rozwiązania jak najszybciej. Zbyt często opinia publiczna jest bulwersowana takimi przykładami. Trzeba to zmienić – mówił Patryk Jaki. – Ministerstwo Sprawiedliwości widzi problem nie tylko z perspektywy dłużnika, ale również z perspektywy wierzyciela; skuteczność pracy tego obszaru działalności państwa jest dalej niska, niższa niż w większości państw Unii. I tym również zajmie się zespół powołany w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Więcej szczegółów Jaki nie podał. Nie potwierdził – ale im też nie zaprzeczył – prasowych enuncjacji, że zmiany miałyby prowadzić do upaństwowienia korporacji komorniczej: komornicy byliby urzędnikami państwowymi na pensji, a opłaty egzekucyjne, tak jak sądowe, inkasowałby budżet. Komornik miałby zarabiać jak referendarz sądowy, z tym że miałby premie za sprawność egzekucji. Byłby to więc powrót do stanu sprzed 1997 r.