Szułdrzyński: Polityczny punkt zero

Odejście Donalda Tuska i triumf Jarosława Kaczyńskiego wyczerpują spór, który rządził ostatnimi dwiema dekadami. Co daje szansę na stworzenie nowych reguł gry.

Aktualizacja: 08.11.2019 17:01 Publikacja: 07.11.2019 19:19

Szułdrzyński: Polityczny punkt zero

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Decyzję Donalda Tuska, by nie kandydować w wyborach prezydenckich w 2020 r., można odczytywać jako pożegnanie tego polityka z polską polityką. W bieżącym sporze kluczowe miejsce zajmują osoby pełniące ważne funkcje, głównie wybieralne. Jako szef Europejskiej Partii Ludowej oczywiście będzie mógł prowadzić zakulisowe gry, jednak raczej zasiądzie w loży byłych prezydentów czy premierów, których słucha się z uwagą, ale to nie oni podejmują decyzje. Dlatego Tusk tym samym porzuca chęci do odgrywania pierwszoplanowej roli w Polsce. A to oznacza koniec pewnej epoki w naszej polityce. Po dwóch dekadach, które naznaczone były sporem Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem, ten drugi rezygnuje.

W pierwszej połowie 2001 r., domykając XX wiek i lata 90., których cechą było polityczne rozdrobnienie i chaos pierwszej dekady transformacji, powstały dwie partie – Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Choć powstały tuż przed wielkim triumfem wyborczym SLD, to chwilę później afera Rywina zmiotła ten ostatni, dając Tuskowi i Kaczyńskiemu szansę na podzielenie się Polską.

Początkowo PiS i PO niewiele się różniły, jednak już w 2005 r. spór między nimi wypełnił całą polityczną przestrzeń. Prawo i Sprawiedliwość postawiło na hasła społecznej solidarności, tradycjonalizmu, wzbudzania narodowej dumy oraz permanentnej insurekcji. Platforma uosabiała pragmatyzm, pozytywizm i umiarkowany progresywizm społeczny, a także silny okcydentalizm. Ten spór ideowy uosabiali właśnie Tusk i Kaczyński. Wygrywał raz jeden, raz drugi.

I nawet gdy w 2014 r. Tusk wyjechał do Brukseli, wciąż to on symbolizował obóz anty-PiS. Choć stery w Platformie Obywatelskiej przejął Grzegorz Schetyna, choć powstała Nowoczesna (czy ktoś pamięta jeszcze jej założyciela Ryszarda Petru?), w końcu choć powstała Koalicja Obywatelska – wciąż punktem odniesienia był Donald Tusk. I to do niego wzdychał cały obóz opozycyjny, to jego powrotu wypatrywano.

Ale Tusk zdecydował, że nie wraca. Walkowerem oddaje zwycięstwo Kaczyńskiemu. To starszy od niego o dekadę, wyśmiewany i wielekroć prowokowany, nienowoczesny Kaczyński wygrał wojnę o rząd dusz.

Ale decyzja Tuska, choć jest triumfem Kaczyńskiego, stanowi też dla PiS potężny problem. Gdy znika widmo Tuska, również prawica traci punkt odniesienia. PiS triumfuje, ale triumf ten nie będzie wieczny. Ani natura, ani polityka nie znoszą próżni. Dotychczasowy spór Tuska z Kaczyńskim właśnie się wyczerpuje.

Odejście Tuska daje dziś szansę na zresetowanie politycznego sporu, na ponowne napisanie politycznych reguł gry. Niewykluczone, że nowym kreatorem polityki znów będzie Kaczyński, że to on wskaże wroga i wokół nowego sporu zorientuje całą debatę publiczną. Ale być może właśnie również on przechodzi do historii, a nowy spór określi ktoś inny.

Dzisiejsza sytuacja przypomina wspomniany rok 2001. Hegemonem wydawał się Leszek Miller, ale jego triumf był tylko pozorny. Afera Rywina stała się katalizatorem końca polityki, której reguły stworzono w latach 90. Na gruzach starego porządku nowy zbudowali Tusk z Kaczyńskim. Odejście pierwszego i triumf drugiego wyczerpuje spór z ostatnich dwóch dekad. Ten, kto teraz na nowo zdefiniuje polski spór, zdobędzie rząd dusz Polaków na kolejną dekadę.

Decyzję Donalda Tuska, by nie kandydować w wyborach prezydenckich w 2020 r., można odczytywać jako pożegnanie tego polityka z polską polityką. W bieżącym sporze kluczowe miejsce zajmują osoby pełniące ważne funkcje, głównie wybieralne. Jako szef Europejskiej Partii Ludowej oczywiście będzie mógł prowadzić zakulisowe gry, jednak raczej zasiądzie w loży byłych prezydentów czy premierów, których słucha się z uwagą, ale to nie oni podejmują decyzje. Dlatego Tusk tym samym porzuca chęci do odgrywania pierwszoplanowej roli w Polsce. A to oznacza koniec pewnej epoki w naszej polityce. Po dwóch dekadach, które naznaczone były sporem Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem, ten drugi rezygnuje.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy