Marine Le Pen najprawdopodobniej znajdzie się w drugiej rundzie wyborów prezydenckich we Francji, przynajmniej tak wynika z exit polls. Czy zostanie prezydentem Francji dowiemy się za dwa tygodnie. Ale dwa pierwsze zwycięstwa już nastąpiły i ich skutki powoli widzimy. Chaotyczna polityka Trumpa nieco się normalizuje, a Brexit zaczyna oblekać w ramy negocjacyjne, co odbiera mu szatańskie rysy. I daje nadzieję, że choć bilans skutków obu wydarzeń będzie negatywny, to do katastrofy świata zachodniego nie dojdzie.

Znacznie groźniejsze byłoby zwycięstwo Le Pen. Czym innym jest bowiem Trump, temperowany mimo wszystko przez republikański establishment, czy wyjście z UE Wielkiej Brytanii, która nigdy nie była w centrum projektu integracyjnego, a czym innym wygrana eurosceptycznej liderki w kraju od początku kluczowym dla Unii Europejskiej. Bez Francji Unii po prostu nie będzie. Pojawi się pewnie jakiś inny projekt integracyjny, ale selekcja do niego będzie już znacznie bardziej restrykcyjna.

Tyle że nawet jak Le Pen wygra, to Frexitu nie będzie. Bo nie chcą tego Francuzi. Większe jest poparcie dla wyjścia ze strefy euro, która kojarzy się nad Sekwaną z zaciskaniem pasa, ale i ono jest praktycznie niemożliwe. Le Pen szybko by się o tym przekonała, gdyby ogłosiła taką zapowiedź już jako wybrana prezydent Francji. Na rynkach dokonałaby się rzeź francuskiego długu. Wreszcie trzeba pamiętać, że w tym systemie prezydent, choć silniejszy niż w Polsce, nie ma nieograniczonej władzy. A Front Narodowy na pewno nie zdobędzie poparcia większości Zgromadzenia Narodowego, do którego wybory odbywają się miesiąc po drugiej turze wyborów prezydenckich.

Czy to oznacza, że nie ma się czego bać? Ewentualny triumf Le Pen pokazuje tylko, że w kraju demokratycznym, który jest członkiem UE i strefy euro, nie da się z dnia na dzień dokonać demontażu systemu politycznego i gospodarczego. Ale jej wejście do drugiej tury i uzyskanie w niej dobrego wyniku przez osobę otwarcie ksenofobiczną i rasistowską pokazałoby, że w sferze publicznej to, co dotychczas było nieakceptowalne, staje się powszechnie aprobowane. Skutki tego odczujemy wszyscy.