Najbardziej uodpornieni na ofertę polityczną byłego prezydenta Słupska są oczywiście wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. Debiut Wiosny obniża poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego o mniej niż jeden punkt procentowy. Na pozór PiS może spać spokojnie, ale niepokoić go powinno to, że aż 4 z 16 proc. wyborców, którzy deklarują chęć głosowania na Wiosnę, to wyborcy wcześniej niezdecydowani albo tacy, którzy nie identyfikowali się z żadną z istniejących dotąd partii. Jeśli w dodatku zajrzymy do statystyk aktywności w internecie, to zobaczymy, że Biedroń przyciąga sporo ludzi młodych, którzy jeszcze nie głosowali. Może więc istotnie w naszej polityce namieszać.

Widać to już teraz po kłopotach, jakie z Wiosną mają partie opozycyjne. Biedroń zjada Platformie aż pięć punktów procentowych. Ale dalej robi się jeszcze ciekawiej: okazuje się bowiem, że Wiosna jest również sporym niebezpieczeństwem dla PSL, SLD oraz Kukiza, prowadzi także do eliminacji Nowoczesnej. Resztki elektoratu tej partii niemal w całości gotowe są przerzucić swoje poparcie na Wiosnę. Co do PSL, to wydawało się, że największym zagrożeniem dla ludowców jest PiS, który walczy o ten sam elektorat na prowincji, a teraz okazuje się, że propozycje byłego prezydenta Słupska mogą odchudzić poparcie dla PSL aż o jedną trzecią, a więc zepchnąć je poniżej progu wyborczego. To pokazuje, że zwolennikami progresywnych propozycji Roberta Biedronia mogą być liberalni i lewicowi wyborcy wielkomiejscy, ale też wyborcy z prowincji, którzy szukają dla siebie czegoś nowego. Tyle samo co PSL traci na rzecz Biedronia Paweł Kukiz. To każe przypuszczać, że popularny muzyk może utracić miano dyżurnego buntownika na scenie politycznej. Wówczas ci, którzy chcieliby protestować wobec status quo, przerzuciliby swe poparcie z Kukiza na Biedronia. Być może to kara za to, że w wielu sprawach, np. zmianach w sądownictwie, Kukiz szedł na zbyt daleko idące ustępstwa wobec PiS i część wyborców przestała wierzyć w jego realną antysystemowość, uznając go za swego rodzaju przystawkę Zjednoczonej Prawicy. Byłaby to kara niezwykle surowa.

Tak właśnie wygląda anatomia poparcia dla Wiosny Roberta Biedronia. Jeśli jednak popatrzymy na nie w skali makro, zobaczymy, że to już kolejny sondaż, w którym były prezydent Słupska notuje kilkunastoprocentowy wynik. Przez ostatnich kilka miesięcy badania pokazywały, że potencjalna partia Biedronia mogłaby liczyć na wynik od 6 do 8 procent. Podwojenie poparcia to premia za debiut, ale nawet gdy efekt nowości minie, Wiosna się nie rozpłynie. Jeśli Biedroń będzie prowadził przemyślaną strategię, utrzymując zainteresowanie i ujawniając kolejne szczegóły ze swojego programu, może – kolokwialnie mówiąc – dowieźć wysokie poparcie do wyborów do Parlamentu Europejskiego. Utrzymanie się na podium polskich partii w majowych wyborach da mu zaś przepustkę do tego, by być jednym z rozgrywających jesienią.

Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż mało wiemy o szczegółach programu Wiosny. Prócz morza lewicowego populizmu wciąż nie wiadomo, skąd Biedroń planuje wziąć pieniądze na realizację swoich obietnic. Nie dowiedzieliśmy się też dotąd o sprawach dla Polski niezwykle ważnych – o kierunkach polityki zagranicznej i europejskiej, a także polityki bezpieczeństwa. Ktoś, kto mieni się poważnym politykiem, powinien mieć w tej sprawie więcej do powiedzenia. Choć na razie wyborcy zdają się być innego zdania.