Izabela Kacprzak: Narodowy Program Szczepień czyli teoria sobie, życie sobie

Dlaczego wszystkich oburza grupa 18 celebrytów zaszczepionych bez kolejki, a 150 osób z rodzin medyków już nie?

Aktualizacja: 03.01.2021 13:48 Publikacja: 03.01.2021 13:41

Izabela Kacprzak: Narodowy Program Szczepień czyli teoria sobie, życie sobie

Foto: AFP

Rozkręca się awantura o zaszczepionych celebrytów. A co z rodzinami medyków, którzy nie są w grupie 0 a też zostali zaszczepieni? A może zły jej system zamawiania dawek pod grupę pracowników, którzy nie stawią się do szczepienia bo są np. na urlopie? Czy więc lepiej zmarnować zamówioną szczepionkę czy też rozdać ją chętnym? 

"Z puli dodatkowych dawek zaszczepionych zostało 300 pracowników szpitali WUM oraz grupa 150 osób obejmująca rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym znane postaci kultury i sztuki (18 osób), które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień" - to cytat z oświadczenia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który stał się bohaterem „afery szczepionkowej”.

Wszyscy skupiają się na 18 (anty)bohaterach, aktorach, jednym byłym premierze i dyrektorze prywatnej telewizji.

Warto sięgnąć do dokumentu - to Narodowy Program Szczepień dostępny na internetowej stronie gov.pl. Można się z niego dowiedzieć czy szczepienie jest bezpieczne, jak opracowane są szczepionki, ile polski rząd i od kogo je kupił a także za ile. Są także informacje kto i w jakiej kolejności będzie miał możliwość zaszczepienia się. Na str. 23 czytamy, że w grupie O są „pracownicy sektora ochrony zdrowia (w tym wykonujący indywidualną praktykę), pracownicy Domów Pomocy Społecznej i pracownicy Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej oraz personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych, w tym stacjach sanitarno-epidemiologicznych”.

A także: „W ramach szczepień pracowników sektora ochrony zdrowia możliwość zaszczepienia się otrzymają osoby m.in. wykonujące zawody medyczne, czyli udzielające świadczeń zdrowotnych, w tym diagności laboratoryjni, farmaceuci, psycholodzy kliniczni i inni, włącznie z pracownikami prywatnych podmiotów świadczących usługi zdrowotne. Szczepieniami objęci zostaną również pracownicy techniczni i administracyjni podmiotów leczniczych, laboratoriów diagnostycznych, transportu medycznego a także nauczyciele akademiccy uczelni i studenci kierunków medycznych”.

Jasne? Jasne. Cóż z tego, skoro jest tam i takie zdanie: „Poniższe etapy wskazują na pierwszeństwo pacjentów danych grup, jednak w przypadku dostępności szczepionek ponad zainteresowanie, ze szczepienia będą mogły korzystać osoby z kolejnych grup”.

W kolejnej grupie są już osoby 60+, w tym w pierwszej kolejności ci, którzy pracują zawodowo. Tak jak np. Krystyna Janda czy Edward Miszczak. Można więc powiedzieć, że teoretycznie wszystko się przecież zgadza.

Oczywiście konia z rzędem temu, kto wyjaśni co urzędnik wpisujący to zdanie „jednak w przypadku dostępności szczepionek ponad zainteresowanie, ze szczepienia będą mogły korzystać osoby z kolejnych grup” miał na myśli? Czy osoby spoza grupy zero mogą ją dostać wcześniej, ale kiedy odmówią wszyscy lekarze, ratownicy medyczni, studenci medycyny czy też kiedy odmówią ci, co są na liście, a szczepionka z Agencji Rezerw Materiałowych już została dostarczona do punktu?

Najbardziej zastanawia „grupa 150 osób obejmująca rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM”, która została zaszczepiona poza kolejką. Czy aż tyle dawek - obliczonych wg listy pracowników z grupy O - nie stawiło się na badania? To aż 1/3 całości. Sporo. Dlaczego więc szczepionki dla nich przyszły do WUM?

W całej wrzawie brakuje rzetelnej odpowiedzi Centrum Medycznego WUM, które dysponuje szczepionkami - dlaczego w grupie 0 zaszczepiono aż 150 osób właściwie spoza listy na 300? Może okazać się bowiem, że to system jest do poprawy - placówki powinny otrzymać wyłącznie taką ilość dawek, które wykorzystają tylko dla osób z grupy 0, które zgłosiły chęć zaszczepienia. Jak wiemy są one dobrowolne.

Od kilku dni słyszę od znajomych, że „kolega, handlowiec” już wepchnął się do kolejki z rodziną do grupy 0, a inny prezes dużej spółki liczy, że szpital, który od lat sponsoruje, zaszczepi go wcześniej z rodziną niż wynika to z programu. Skoro nie ma „nadprogramowych” dawek to są to szczepionki, których odmówiły osoby z grupy 0. Czy powinny one trafić do znajomych królika czy też wrócić do puli?

Wygląda więc na to, że kontrola powinna objąć nie tylko WUM, ale być może wszystkie punkty szczepień. Rząd powinien także poprawić zapisy Narodowego Programu Szczepień by nie było niejasności i niedomówień.

Rozkręca się awantura o zaszczepionych celebrytów. A co z rodzinami medyków, którzy nie są w grupie 0 a też zostali zaszczepieni? A może zły jej system zamawiania dawek pod grupę pracowników, którzy nie stawią się do szczepienia bo są np. na urlopie? Czy więc lepiej zmarnować zamówioną szczepionkę czy też rozdać ją chętnym? 

"Z puli dodatkowych dawek zaszczepionych zostało 300 pracowników szpitali WUM oraz grupa 150 osób obejmująca rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym znane postaci kultury i sztuki (18 osób), które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień" - to cytat z oświadczenia Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który stał się bohaterem „afery szczepionkowej”.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji
Komentarze
Artur Bartkiewicz: W obozie PiS nikt nie zna Tomasza Szmydta, czyli Stirlitz do kwadratu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Sprawa sędziego Szmydta może pomóc Tuskowi przed wyborami, ale niesie i ryzyko