Stefan Szczepłek: Lech w niebie, Legia w piekle

Lech rozegrał w Belgii mecz bardzo dobry i miał sporo szczęścia, na które zapracował. Dariusz Żuraw, spokojny człowiek nie pchający się na afisz, w przeszłości dobry piłkarz Bundesligi jest trenerem Lecha od kwietnia 2019 roku, a w klubie pracuje jeszcze dłużej. Zna się na swojej robocie, a pomaga mu fakt, że Lech postawił na szkolenie młodzieży. W Charleroi na boisku wystąpiło siedmiu Polaków. Byłoby ich więcej, gdyby nie to, że ostatnio klub sprzedał Kamila Jóźwiaka i Roberta Gumnego. Ich braku nie było widać, bo wcześniej znaleziono następców.

Aktualizacja: 02.10.2020 06:05 Publikacja: 01.10.2020 22:58

Stefan Szczepłek: Lech w niebie, Legia w piekle

Foto: Fotorzepa/Andrzej Bogacz

Spokojna praca, stabilność, brak nerwowych ruchów w szatni i sztabie szkoleniowym przynoszą efekt. Lech jest wicemistrzem Polski, teraz dokonał dużej sztuki, wygrywając na boisku przeciwnika i w nagrodę w piątek pozna swych rywali w Lidze Europy.

W Legii jest zupełnie inaczej. Miała dobrego trenera, z którym zdobyła mistrzostwo Polski i któremu początek nowego sezonu się nie udał. Prezes Dariusz Mioduski nie wytrzymał presji i Aleksandara Vukovicia zwolnił.

To był ruch podobny do pożegnania z Jackiem Magierą. Wyrzuca się z pracy dobrych trenerów, związanych z klubem, lubianych przez kibiców, a przyjmuje na ich miejsce słabszych i odmiennych kulturowo.

Michniewicz jest trenerem, którego forują zaprzyjaźnieni dziennikarze, ulegający jego elokwencji. Oczywiście w ciągu kilkunastu dni nie był on w stanie zmienić gry Legii, ale to co zrobił nie wystawia mu dobrego świadectwa. Przebudował drużynę, poprzestawiał zawodników, wziął nowych, jeszcze niezgranych z partnerami, poprosił o przełożenie meczu ligowego ze Śląskiem, tracąc okazję do sprawdzenia zespołu, którego jeszcze nie poznał. Efekty jego fachowości widać było na boisku.

Karabach grał bardzo dobrze, ale to nie jest wybitna drużyna. Grali jak chcieli, bo źle zestawiona, nie tworząca monolitu Legia im na to pozwalała. Goście nie wygrali szczęśliwie, w wyniku kiksów warszawskich obrońców lub stronniczego sędziowania. Karabach zwyciężył, bo był pod każdym względem lepszy.

To nie pierwsza klęska sportowa, finansowa i wizerunkowa Legii. Klub nie mający sobie równych w kraju nie ma szczęścia do ludzi. Ktoś sprowadza zawodników, którzy do niczego się nie nadają, ktoś wydaje na nich pieniądze, jest jakiś dyrektor sportowy. Sądząc po wynikach to są amatorzy. Kiedy Dariusz Mioduski policzy ile pieniędzy traci w wyniku błędnych decyzji podwładnych i swoich własnych, może wreszcie zmieni politykę. Jeśli tego nie zrobi, za rok sytuacja się powtórzy.

Spokojna praca, stabilność, brak nerwowych ruchów w szatni i sztabie szkoleniowym przynoszą efekt. Lech jest wicemistrzem Polski, teraz dokonał dużej sztuki, wygrywając na boisku przeciwnika i w nagrodę w piątek pozna swych rywali w Lidze Europy.

W Legii jest zupełnie inaczej. Miała dobrego trenera, z którym zdobyła mistrzostwo Polski i któremu początek nowego sezonu się nie udał. Prezes Dariusz Mioduski nie wytrzymał presji i Aleksandara Vukovicia zwolnił.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: „Pan jest członkiem”. Dlaczego Polaków nie wzrusza cierpienie polityków PiS?