Reklama

Tomasz Krzyżak: Koniec tej zabawy

Po zapowiedzianej na sobotę emisji filmu Sekielskich wierni będą mieli prawo domagać się dymisji jednego z biskupów.

Aktualizacja: 15.05.2020 06:31 Publikacja: 14.05.2020 18:47

Tomasz Krzyżak: Koniec tej zabawy

Foto: kadr z filmu

Poruszający i przerażający – chyba tak w dwóch słowach mógłbym określić film Tomasza i Marka Sekielskich „Zabawa w chowanego”, który będzie miał swoją premierę w sobotę. To kolejny po „Tylko nie mów nikomu” dokument braci traktujący o problemie molestowania seksualnego nieletnich w Kościele. Inny od pierwszego, zrobiony w nieco innym stylu – ale warsztat twórczy jest tu na drugim, może nawet trzecim planie.

W pierwszej produkcji braci widzowie mogli zobaczyć kilka różnych przypadków kapłanów, którzy dopuszczali się molestowania i poznać ich reakcje w konfrontacji z ofiarami, mogli też niejako wejść w psychikę ofiar i poczuć ich ból. Zapewne towarzyszyła im wściekłość w odniesieniu do sprawców.

Teraz te wątki w historiach kilku bohaterów, których w dzieciństwie molestował ksiądz, też w filmie występują. I widz też będzie współodczuwał ból, i będzie towarzyszyła mu wściekłość. Ale jednak tym razem bardziej mamy do czynienia z obrazem ukazującym nie tyle działania samego sprawcy, który osacza swoje ofiary, po latach raz się przyznaje, raz udaje, że niewiele pamięta, ile jego przełożonych, którzy przez lata sprawę ukrywali i udawali, że nic nie widzą. Innymi słowy: po prostu go kryli. Biskup – postać teoretycznie drugo-, trzecioplanowa jest tu de facto najważniejszy – sprawę w Kongregacji Nauki Wiary zgłosił dopiero wtedy, gdy zajęła się nią prokuratura. Dopiero wtedy ukarał księdza suspensą i zakazał noszenia stroju duchownego. Wcześniejsze sygnały – a jak wynika z filmu – miał ich w ciągu kilku lat sporo, zwyczajnie lekceważył, próbował „zamiatać pod dywan”.

Sprawa o tyle bulwersująca, bo świeża. Nie sprzed 30, 40 lat lecz mająca swój początek lat temu dwadzieścia i ciągnąca się do dziś. Obciążająca hierarchę, który na zebraniach Episkopatu Polski podnosił rękę za przyjęciem wytycznych dotyczących postępowania w przypadkach oskarżeń duchownych o molestowanie. Wytycznych, w których opisano dość drobiazgowo sposób postępowania wobec oskarżonego, procedurę wyjaśniania sprawy, i wreszcie podejście do ofiary. Wysłuchanie, otoczenie jej opieką, itp. Wszystkie te uregulowania hierarcha zwyczajnie zlekceważył. A brak odwagi, by spotkać się z pokrzywdzonymi, twierdzenie, że będzie to możliwe dopiero po zakończeniu prokuratorskiego śledztwa, jeszcze bardziej owego biskupa pogrąża.

- Nie będzie poważnego podejścia do sprawy pedofilii w Kościele w Polsce, dopóki papież dla przykładu nie wyrzuci jednego z nas – te słowa w ubiegłym roku usłyszałem od jednego z biskupów, który w swojej diecezji porządek z pedofilami zrobił. Przyznałem mu wtedy rację, a dziś po obejrzeniu filmu Sekielskich wydaje mi się - ba! jestem o tym wręcz przekonany - że mamy prawo oczekiwać wyciągnięcia konsekwencji wobec hierarchy. Oby tylko jednego. Franciszek stworzył do tego narzędzia. Na wszczęcie postępowania wobec biskupa tuszującego sprawy molestowania zezwala wydany przez papieża w ub. roku dokument. I tak naprawdę nie jest potrzebne tu żadne zawiadomienie. Jest film. Inna rzecz, że ów biskup jeśli tzw. „dobro Kościoła” jest kwestią istotną sam powinien oddać się do dyspozycji papieża. Natychmiast.

Reklama
Reklama

W ubiegłym roku biskupi – ci poważnie traktujący problem molestowania – mówili, że film nimi wstrząsnął. Dziś ten wstrząs będzie jeszcze większy, bo jak na dłoni widać zaniedbania jednego ze współbraci w biskupstwie. Wyraźnie widać, że papier przyjmie wszystko, słowa – nawet najwznioślejsze – pozostają puste, bo praktyka jest inna. Cóż powiedzieć w tej sytuacji? Jak komentować?

Rok temu Sekielscy nieco polski Kościół obudzili. Teraz jednak błyskawicznie powinien stanąć na baczność. To chyba ostatni dzwonek. Czas skończyć zabawy.

Poruszający i przerażający – chyba tak w dwóch słowach mógłbym określić film Tomasza i Marka Sekielskich „Zabawa w chowanego”, który będzie miał swoją premierę w sobotę. To kolejny po „Tylko nie mów nikomu” dokument braci traktujący o problemie molestowania seksualnego nieletnich w Kościele. Inny od pierwszego, zrobiony w nieco innym stylu – ale warsztat twórczy jest tu na drugim, może nawet trzecim planie.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Komu właściwie nie udał się zamach stanu?
Reklama
Reklama