Michał Szułdrzyński: Prezydent na cienkiej krawędzi

Jeżdżąc po kraju mimo trwającej narodowej kwarantanny Andrzej Duda sporo ryzykuje. Nie tylko swoim zdrowiem, ale też tym, że jego podróże zaczną budzić u zwykłego, zamkniętego w domu, wyborcy gniew.

Aktualizacja: 18.03.2020 18:57 Publikacja: 18.03.2020 12:19

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Foto: Fotorzepa/Jakub Czermiński

Z pewnością dwa obrazki z tej kampanii zapadną Polakom w pamięć. Na pierwszym w odblaskowej kamizelce, trzymając w ręku kask prezydent Andrzej Duda rozmawia z pracownikami Orlen Oil i dziękuje im za pracę nad wyprodukowaniem płynów do dezynfekcji, chwilę potem już rozmawia z prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem, który też na tą okazję musiał przyjechać z Warszawy do zakładu produkcyjnego na Podkarpaciu.

Drugi obrazek to prezydent w garniturze, stojący w Sali konferencyjnej Pałacu Prezydenckiego obok premiera Mateusza Morawieckiego po posiedzeniu Rady Gabinetowej ogłasza pakiet pomocowy dla polskich firm. W tej sprawie kompetencje prezydenta są mocno ograniczone, ale jeszcze przed przybyciem epidemii do Europy PiS zdecydował, że w czasie kampanii wyborczej dobre decyzje będzie ogłaszał nie rząd, ale prezydent. Polityczny los prezydenta zależy od tego, który z tych obrazków mocniej będzie się kojarzyć z kampanią Dudy.

Po sobotniej rezygnacji Jolanty Turczynowicz-Kieryłło, która miała kierować kampanią głowy państwa, można było oczekiwać resetu kampanii. Drużyna prezydenta popełniła sporo błędów, również personalnych, wielka konwencja okazała się falstartem, kłopoty pojawiały się jak grzyby po deszczu – od gestu posłanki Lichockiej, aż po wystrychnięcie Dudy na dudka przez Jarosława Kaczyńskiego w sprawie dymisji Jacka Kurskiego. Po takich ciosach aktywność prezydenta potrzebowała nowego otwarcia. Jednak złośliwi komentowali, że odejście Turczynowicz-Kieryłło jest zrozumiałe, bo nie potrzebny będzie już nikt do pracy koncepcyjnej, skoro aktywność prezydenta skupi się do objeżdżaniu zamkniętego w kwarantannie kraju.

Kontynuując swój objazd, Duda bardzo mocno ryzykuje. Twardy elektorat z pewnością będzie zachwycony aktywnością prezydenta, tym, że nie bojąc się epidemii, jeździ po Polsce, odwiedzi a to Zachodniopomorskie, a to Garwolin, a to zakłady Orlenu na Podkarpaciu, że pokazuje Polakom, że jest z nimi.

Krytycy będą wypominać, że każda taka wyprawa wymaga wielkiego wysiłku logistycznego wielu osób, a zatem naraża ich też na ryzyko. Ale na największe ryzyko Duda wystawia się sam. To oczywiste, że w czasie epidemii najważniejsze osoby w państwie ciężko pracują. Widać to choćby po twarzy ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który codziennie wygląda na bardziej zmęczonego. To zresztą lekarz i chyba po tym co zrobił w ostatnich tygodniach, nikt nie miałby do niego pretensji, gdyby odwiedzał szpitale. Ale tego nie robi. Miejsce ministra zdrowia w czasie epidemii nie jest w szpitalach ani na przejściach granicznych lecz w sztabach kryzysowych. Podobnie zresztą jest w przypadku premiera Morawieckiego. I jakoś nie słychać zarzutów o to, że rząd „lansuje” się na katastrofie. Nikt też nie ma pretensji do prezydenta, że wypełnia swe konstytucyjne obowiązki, spotyka się na rozmowach z ministrem zdrowia, z premierem, zwołuje Radę Gabinetową czy Radę Bezpieczeństwa Narodowego.

Ale jeżdżenie po kraju naraża prezydenta nie tylko na to, że sam zarazi się koronawirusem. Większym ryzykiem będzie gniew obywateli, którym wszyscy powtarzają, że mają siedzieć w domu, unikać spotkań z innymi, unikać skupisk ludzkich, ograniczyć do minimum zakupy i wciąż myć ręce. Największym ryzykiem dla prezydenta jest to, że te jego wyjazdy obrócą się przeciwko niemu samemu i przysporzą mu więcej krytyków niż zwolenników. A emocje społeczne z każdym dniem narodowej kwarantanny będą coraz bardziej nieprzewidywalne.

Z pewnością dwa obrazki z tej kampanii zapadną Polakom w pamięć. Na pierwszym w odblaskowej kamizelce, trzymając w ręku kask prezydent Andrzej Duda rozmawia z pracownikami Orlen Oil i dziękuje im za pracę nad wyprodukowaniem płynów do dezynfekcji, chwilę potem już rozmawia z prezesem Orlenu Danielem Obajtkiem, który też na tą okazję musiał przyjechać z Warszawy do zakładu produkcyjnego na Podkarpaciu.

Drugi obrazek to prezydent w garniturze, stojący w Sali konferencyjnej Pałacu Prezydenckiego obok premiera Mateusza Morawieckiego po posiedzeniu Rady Gabinetowej ogłasza pakiet pomocowy dla polskich firm. W tej sprawie kompetencje prezydenta są mocno ograniczone, ale jeszcze przed przybyciem epidemii do Europy PiS zdecydował, że w czasie kampanii wyborczej dobre decyzje będzie ogłaszał nie rząd, ale prezydent. Polityczny los prezydenta zależy od tego, który z tych obrazków mocniej będzie się kojarzyć z kampanią Dudy.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska