Chrabota: Państwo, naród i moralność

Program PiS jest przydługi, przegadany i pełen ideologii. Ale jest, co stanowi wyzwanie dla opozycji, która podobnego dokumentu wciąż nie stworzyła.

Aktualizacja: 16.09.2019 12:07 Publikacja: 15.09.2019 19:20

Chrabota: Państwo, naród i moralność

Foto: Fotorzepa/ Roman Bosiacki

Dokładnie na miesiąc przed wyborami doczekaliśmy się nie tylko hiperaktywnej kampanii (prawica potrafi organizować dwie regionalne konwencje dziennie), ale również długo oczekiwanego programu Prawa i Sprawiedliwości – ponaddwustutrzydziestostronicowego opracowania pt. „Polski model państwa dobrobytu”. Sceptycy powiedzą, że papier zniesie wszystko, ale zarówno sympatycy, jak i zacięci wrogowie partii prezesa Kaczyńskiego mają wreszcie kompleksowe opracowanie, do którego można i trzeba się odnieść.

Zapewne program wyborczy PiS będzie przez najbliższe tygodnie rozpracowywany w najdrobniejszych szczegółach. A nie będzie to wcale proste, bo składa się niemal z samych szczegółów. Dziś, po pobieżnej lekturze, można tylko opisać ogólne wrażenia. Do przedstawienia gruntowej oceny potrzebna będzie jednak znajomość Excela i kalkulator, choćby po to, by sprawdzić, czy zakładany wzrost PKB pozwoli na hojne wydatki. Przyda się też szczypta magii, by zagwarantować, że światowa gospodarka nie wejdzie w recesję, bez czego nie da się udźwignąć kosztów „Polskiego modelu państwa dobrobytu”.

Dowiedz się więcej: Prawo i Sprawiedliwość pokazuje swój program

Dokument, oprócz masy szczegółów, powtarza czasem znane komunały, a czasami wręcz wprawia w osłupienie. Potwierdza ogólnie pojmowaną doktrynę PiS zakładającą, że partia ta mocno hołduje etniczno-narodowej wspólnocie, której fundamentalnym spoiwem są wartości chrześcijańskie. Kwestie ponadnarodowe, Unia Europejska znalazły się na dalszym planie. W programie partii Jarosława Kaczyńskiego liczą się przede wszystkim państwo, naród i chroniona przez wieki przez Kościół moralność. Nie ma w tym planie miejsca na gender, „szkodliwe” ideologie, eutanazję czy eugenikę. Jest za to sprzeciw wobec „nowej europejskiej tożsamości, która miałaby zastąpić tożsamość narodową”. Kościół katolicki zaś to jedyny depozytariusz nauki moralnej, poza którą jest tylko nihilizm.

Karykaturalnością i dosadnością określeń razi opis politycznej przeszłości Polski, zanim nadeszła „dobra zmiana”. Wyłania się z niego postkomuna, rozregulowana, niesprawna demokracja, w polityce zagranicznej realizująca klientyzm wobec Niemiec, Brukseli i Rosji, a w wewnętrznej odpowiedzialna za powszechną niesprawiedliwość, osłabianie armii i instytucji kontrolnych państwa, a nawet łamanie praw człowieka.

Kuriozów jest więcej, jak choćby opisanie zmian dokonanych przez Jacka Kurskiego w TVP jako „wyprowadzenia publicznych mediów ze stanu systemowej zapaści”. Można takich cytatów wyłowić więcej, ale nie byłoby to sprawiedliwe dla opracowania programowego PiS. Bo poza wszystkim to nie tylko wykład doktryny, ale także szereg konkretnych obietnic, jak choćby zapowiedź wprowadzenia w 2024 r. wydatków na ochronę zdrowia równych 6 proc. PKB czy deklaracja, że w 2035 r. aż 10 proc. energii produkowanej w Polsce będzie pochodzić z elektrowni jądrowych. Niepokojąco brzmią zapowiedzi likwidacji immunitetów sędziów, prokuratorów i parlamentarzystów.

Papier wszystko zniesie, przypomni złośliwy komentator. Owszem, zniesie, ale mamy w końcu zarys planu rządzących. Przydługi, przegadany, a nawet przeideologizowany. Ale jest. A kiedy kompleksową wizję państwa przedstawi opozycja? Chciałbym mieć szansę porównać dwa takie dokumenty. Wiem, że wyborów nie wygrywa się za pisanie opasłych tomisk. Ale to nie zwalnia z konieczności przedstawienia wizji państwa. A więc czekam w napięciu.

Dokładnie na miesiąc przed wyborami doczekaliśmy się nie tylko hiperaktywnej kampanii (prawica potrafi organizować dwie regionalne konwencje dziennie), ale również długo oczekiwanego programu Prawa i Sprawiedliwości – ponaddwustutrzydziestostronicowego opracowania pt. „Polski model państwa dobrobytu”. Sceptycy powiedzą, że papier zniesie wszystko, ale zarówno sympatycy, jak i zacięci wrogowie partii prezesa Kaczyńskiego mają wreszcie kompleksowe opracowanie, do którego można i trzeba się odnieść.

Zapewne program wyborczy PiS będzie przez najbliższe tygodnie rozpracowywany w najdrobniejszych szczegółach. A nie będzie to wcale proste, bo składa się niemal z samych szczegółów. Dziś, po pobieżnej lekturze, można tylko opisać ogólne wrażenia. Do przedstawienia gruntowej oceny potrzebna będzie jednak znajomość Excela i kalkulator, choćby po to, by sprawdzić, czy zakładany wzrost PKB pozwoli na hojne wydatki. Przyda się też szczypta magii, by zagwarantować, że światowa gospodarka nie wejdzie w recesję, bez czego nie da się udźwignąć kosztów „Polskiego modelu państwa dobrobytu”.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces