Rosyjscy i polscy rządzący hojnie wspierają swoje propagandowe tuby pieniędzmi podatników. I choć Polska zalicza się do państw demokratycznych, a Rosja - nie, to i u nas, i u sąsiada nikt nie pyta obywateli, czy zgadzają się, by pieniądze budżetowe marnotrawić na zapychanie dziur w finansach mediów jednostronnych, nieobiektywnych, o rozdętych wydatkach.
Wydawać by się mogło, że w roku tak trudnym jak 2020 rządzący pójdą po rozum do głowy. A jednak nie. W grudniu zarówno Moskwa, jak i Warszawa ogłosiły, że w przyszłym roku (jak co roku) dadzą swoim telewizjom pieniądze podatników. Polski rząd - 1,95 mld zł (na państwowe TV i radio, jak historia pokazuje, gros tej kwoty przypadnie telewizji). Władimir Putin daje trzy razy więcej, bo i kraj, i mediów kremlowskich więcej. Pozornie więc sytuacja jest bardzo podobna. Ale tylko pozornie.