Reklama
Rozwiń

Krzysztof Adam Kowalczyk: Grozi nam śmierć pod zwałami tektury

E-handel ratuje w pandemii gospodarkę i konsumentów. Ale ma negatywne skutki uboczne. Lepiej, by uporał się z nimi sam biznes, nim wtrącą się politycy.

Aktualizacja: 13.01.2021 21:12 Publikacja: 13.01.2021 21:00

Krzysztof Adam Kowalczyk: Grozi nam śmierć pod zwałami tektury

Foto: Fotorzepa, Sławoir Mielnik

Płyn do naczyń, etui do tabletu, przyprawy, pojemniki do kuchni, sweter, skarpetki, a nawet karma dla kotów – to tylko drobna część zakupów mojej rodziny z ostatnich tygodni. Zakupów elektronicznych. Kupujemy przez internet z oszczędności, bo dobra szybkozbywalne potrafią kosztować nawet 30 proc. mniej niż w sieciowej drogerii czy markecie, a ostatnio także z konieczności, bo większość sklepów w centrach handlowych rząd zamknął na amen.

Tych Polaków, którzy trafili na kwarantannę albo – nie daj Bóg – zachorowali na covid, od śmierci głodowej ratowały e-dostawy żywności z hipermarketów i posiłki z barów i restauracji zamawiane przez apkę lub telefon. E-handel to wybawienie także dla zamkniętych sklepów czy restauracji. Oraz producentów, którzy stracili tradycyjne kanały dystrybucji. W efekcie pandemii e-obroty handlowe w Polsce skoczyły w 2020 r. aż o jedną piątą, ratując pokaźną część konsumpcji i PKB. A to jeszcze nie koniec, bo nim szczepienia powstrzymają koronawirusa, jeszcze wiele miesięcy przyjdzie nam żyć w dotychczasowych warunkach.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Stanowiska coraz większego ryzyka
Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Sushi zamiast mieszkania?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Arak: Wielki zakład Europy o Indie
Opinie Ekonomiczne
Unia Europejska a Chiny: pomiędzy współpracą, konkurencją i rywalizacją
Opinie Ekonomiczne
Eksperci: hutnictwo stali jest wyjątkiem od piastowskiej doktryny premiera Tuska