Według najnowszych danych Urzędu Transportu Kolejowego, punktualność wszystkich przewoźników na polskich torach zmalała w trzecim kwartale do 87,4 proc. z 88,21 proc. w drugim kwartale i 90,14 proc. w pierwszych trzech miesiącach roku. Najgorzej wygląda sytuacja w pociągach Intercity. Pomiędzy lipcem a wrześniem opóźniona była aż jedna trzecia składów. To bardzo duży spadek punktualności, gdyż w pierwszym kwartale spóźniała się jedna czwarta pociągów tego przewoźnika. Duże opóźnienia miały także Koleje Małopolskie, gdzie poziom punktualności stopniał do 78,75 proc. z 84 proc. kwartał wcześniej, a także LEO Express z punktualnością 79,07 proc.
Znacznie lepiej wygląda sytuacja przewoźników kursujących na krótkich trasach. Punktualność Warszawskiej Kolei Dojazdowej wyniosła w trzecim kwartale 99,48 proc. i nawet nieznacznie się poprawiła. Dobry wynik osiągnęła także SKM w Trójmieście: na czas przyjeżdżało 97,98 proc. pociągów. W sumie na 14 firm przewozowych punktualność pogorszyła się u 10.
Jak podaje UTK, w trzecim kwartale liczba pociągów opóźnionych od 5 minut do godziny zwiększyła się o ponad 5 tys. w porównaniu do kwartału wcześniej. Natomiast liczba opóźnionych od jednej do dwóch godzin podskoczyła do ponad 2 tys., tj. aż o jedną trzecią. Blisko 4 tys. pociągów zostało odwołanych.
Opóźnienia rosną przez inwestycje w modernizację i remonty linii kolejowych. Początkowo przyniosły spektakularną poprawę: ekspresy na najbardziej obleganych trasach przyspieszyły, czas jazdy radykalnie się skrócił. Teraz jednak nadeszła druga fala robót, a z nią coraz więcej problemów. Przybywa zamkniętych tras i objazdów. Jest wiele miejsc, gdzie pasażerowie muszą przesiadać się z pociągu do autobusu.
Będzie jeszcze gorzej, bo największa kumulacja prac na torach dopiero nadchodzi. Jeśli w Krajowym Programie Kolejowym nakłady na inwestycje w 2018 r. zaplanowano na poziomie 11 mld zł, to w roku 2019 mają one wzrosnąć do 13,5 mld zł, a w 2020 roku wynieść 12,8 mld zł.