Komisja Europejska przedstawiła w piątek kolejne elementy programu wychodzenia z kryzysu po pandemii. Poza dziesiątkami miliardów euro dotacji dla państw członkowskich na inwestycje publiczne i programy wsparcia przewidziano także instrumenty finansowe, których celem jest rozruszanie inwestycji prywatnych. Tutaj Bruksela odwoła się do sprawdzonych już w ostatnich latach metod inżynierii finansowej: wydzieli we wspólnym budżecie pieniądze na gwarancje, dzięki czemu z udziałem Europejskiego Banku Inwestycyjnego, krajowych banków gwarancyjnych (jak polski BGK) czy różnego rodzaju pośredników będzie można przywrócić prawidłowe działanie jednolitego rynku.
KE chce to robić na dwa sposoby. Po pierwsze, poprzez wsparcie kapitałowe, żeby pomóc firmom borykającym się z wypłacalnością. Jeszcze w tym roku na ten cel pójdzie 5 mld euro, a w latach 2021–2027 – ale głównie w pierwszej części tego okresu – kolejne 26 mld euro. – Instrument wsparcia wypłacalności umożliwi wsparcie kapitałowe przedsiębiorstwom w całej Europie, koncentrując się jednocześnie na państwach członkowskich, które nie są w stanie same zaoferować wsparcia kapitałowego. Oraz w sektorach i państwach członkowskich, których gospodarki zostały najbardziej dotknięte pandemią – powiedziała Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej. To nie Komisja ma decydować, kto dostanie pożyczkę. Ona określa tylko ogólne warunki, natomiast bardziej szczegółowe kryteria opracuje rada Europejskiego Funduszu Inwestycji Strategicznych, który będzie zarządzał tymi pieniędzmi. Ona też ma przypilnować, żeby pieniądze – niewłożone z góry do kopert narodowych – poszły jednak w większości do tych państw, które same mają problem ze wsparciem swoich firm.
Komisja szacuje, że dzięki współpracy Europejskiego Banku Inwestycyjnego i wciągnięciu w inicjatywę funduszy prywatnych uda się zmobilizować ok. 300 mld euro wsparcia kapitałowego. Tymczasem tylko w tym roku potrzeby szacowane są na przynajmniej 720 mld euro. Tę lukę wypełniają oczywiście programy wsparcia poszczególnych państw Unii Europejskiej. Z nimi jednak problem jest taki, że na najwięcej stać najbogatsze państwa członkowskie, a szczególnie Niemcy. Stąd program UE, który ma zapewnić wsparcie w krajach niedysponujących już własną przestrzenią fiskalną.