Sądy RFN chroniły nazistowskich zbrodniarzy

Czystki etniczne na Polakach dokonywane przez niemieckich sąsiadów nie zostały rozliczone.

Aktualizacja: 04.01.2016 12:00 Publikacja: 03.01.2016 17:55

Dowództwo Volksdeutsche Selbstschutzu w Gdańsku w 1939 roku

Dowództwo Volksdeutsche Selbstschutzu w Gdańsku w 1939 roku

Foto: IPN

Niemcy nie rozliczyli zbrodni Selbstschutzu – Bogusław T. Czerwiński, prokurator z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, nie ma wątpliwości.

Zbadał on wyroki niemieckich sądów w sprawie zbrodniarzy, którzy mordowali Polaków na Pomorzu i w Wielkopolsce. Pion śledczy IPN w Gdańsku i Poznaniu w ostatnich latach prowadził ponad 80 śledztw w sprawie zbrodni ludobójstwa popełnionych jesienią 1939 r. przez Volksdeutsche Selbstschutz (samoobronę Niemców etnicznych).

Z szacunków historyka IPN dr. Tomasza Cerana wynika, że członkowie tej formacji zamordowali 20–50 tys. Polaków, głównie przedstawicieli polskiej inteligencji.

Niedokończone śledztwa

Aby zakończyć dzisiejsze śledztwa, polska prokuratura wystąpiła do niemieckich organów ścigania z prośbą o informację, w jaki sposób wykorzystała materiały przekazane jej jeszcze od lat 60-tych do 80-tych poprzedniego wieku. Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce wysłała wtedy do RFN i NRD materiały ze śledztw, podejrzewała bowiem, że sprawcy mieszkają w tych krajach. Polskie śledztwa w sprawie tych zbrodni były zawieszane.

– Zapadł tylko jeden wyrok skazujący i to dlatego, że ofiary zostały potraktowane nie jako Polacy, ale osoby pochodzenia żydowskiego. Inne sprawy były umarzane z powodu przedawnienia bądź zakwestionowania zeznań polskich świadków. Dochodziło też do kuriozalnych przypadków, gdy polskie ofiary były traktowane jak sprawcy – opisuje prokurator Czerwiński.

Jego zdaniem zbrodnie dokonywane przez Niemców były równie okrutne jak te popełniane przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu. – Tyle że zbrodnie Selbstschutzu zostały zapomniane – dodaje prokurator.

Z kolei dr Ceran przypomina, że sprawcami w wielu przypadkach byli ich niemieccy sąsiedzi.

Historycy znają 13 miejsc masowych egzekucji Polaków, m.in. w Piaśnicy koło Wejherowa (powstaje tam pierwsze muzeum ofiar tych zbrodni), Barbarce koło Torunia, Bydgoszczy, Łopatkach.

Z zebranych przez śledczych IPN materiałów wyłania się obraz niezwykle brutalnych zabójstw, których tłem były czystki etniczne.

Np. ze śledztwa prowadzonego w Poznaniu wynika, że sprawcy zmasakrowali łopatami i kolbami karabinów ofiarę i zakopali ją żywcem. Winni masowych egzekucji na terenie więzienia Sądu Grodzkiego w Szubinie przed śmiercią „kazali ofiarom kopać mogiłę gołymi rękami, bijąc ich szpicrutą oraz żelaznymi sztabami i bykowcami", każąc im śpiewać polski hymn.

Ukamienować Polaka

Z kolei Polacy umieszczeni w obozie internowania w Karolewie byli bici m.in. maczugami, łańcuchami obszytymi w skórę, na końcach których umieszczone były ołowiane kule z drutem kolczastym. W wielu przypadkach śmierć zadano przez odrąbanie głowy łopatą. Prokurator przypomina, że w czasie ekshumacji ofiar tej zbrodni na 951 zwłok mężczyzn, kobiet i dzieci aż 686 miało roztrzaskane czaszki, a 265 było bez czaszek. Zdaniem śledczych przy egzekucjach Niemcy używali amunicji typu dum-dum, która rozrywała się wewnątrz ciała ofiary (od 10 września do 15 grudnia 1939 r. w Karolewie zdaniem IPN zamordowano co najmniej 1781 Polaków).

Śledczy mają też udokumentowane przypadki kamienowania Polaków.

Prokurator Czerwiński po przeanalizowaniu kilkudziesięciu orzeczeń natrafił na tylko jeden wyrok skazujący członków niemieckiej formacji. Sąd Krajowy w Stuttgarcie skazał w grudniu 1963 roku Kurta Lehmanna (na 15 lat więzienia) i Heinza Reddmanna (na dziesięć lat) za zabójstwo polskiej rodziny w miejscowości Głęboczek koło Nakła nad Notecią.

W listopadzie 1939 r. Niemcy zatrzymali rodzinę, która jechała furmanką. Henryk Haase, jego żona Gertruda i małe dziewczynki Dorotea (cztery lata) i Meinhardta (dwa lata) byli mieszkańcami miejscowości Mieczków. – Funkcjonariusze Selbstschutzu zaprowadzili dorosłych do lasu i tam zastrzelili. Następnie strzałami w głowę zabili zostawione na furmance dzieci – opisuje prokurator Czerwiński. Osądzenie sprawców było możliwe dzięki zeznaniom świadków.

Jednak jak zaznacza śledczy, sąd skazał sprawców, uznał bowiem, że ich ofiary były żydowskiego pochodzenia.

— Oznaczać to może, iż w praktyce prawnej RFN przyjęto, że możliwe jest uznanie zabójstwa z przyczyn prześladowania osób na tle narodowościowym (co nie ulegało przedawnieniu) z powodu przynależności do narodu żydowskiego, ale już nie do polskiego – uważa prokurator Czerwiński.

Kierujący zmarli niedawno

Jako przykład kuriozalnego orzeczenia opisuje przypadek egzekucji 17 Polaków w październiku 1939 r. w lesie koło Karpna obok Kościerzyny. Prokurator z Fryburga Bryzgowijskiego we wrześniu 1980 r. umorzył postępowanie, bo uznał zabójstwo polskich zakładników za usprawiedliwione. Jego zdaniem rozstrzelanie ich było reakcją na zamach dokonany na urządzenia kolejowe. Tyle że nie był w stanie udowodnić, że to takiego aktu sabotażu w ogóle doszło. Jego zdaniem wystarczającym usprawiedliwieniem dla zabójców było to, że wierzyli oni, iż do takiego zamachu doszło. – Jak widać, prokurator RFN mentalnie tkwił w realiach III Rzeszy – ocenia prok. Czerwiński.

Kierujący akcją eksterminacji Polaków na Pomorzu zastępca dowódcy Okręgu Północnego Selbstschutzu Gdańsk-Prusy Zachodnie Ludolf-Hermann von Alvensleben uciekł do Argentyny. Jak ustalił IPN, 1 kwietnia 1970 r. zmarł w Santa Rosa de Calamuchita jako obywatel argentyński. Inni, nieosądzeni, żyli nieniepokojeni. IPN w Poznaniu ustalił, że Erhard U. i Berthold U. typowani jako sprawcy zbrodni z października 1939 r. w Wer- kowie zmarli w Niemczech – pierwszy w grudniu 2004 r., a drugi w październiku 2010 r.

Niemcy nie rozliczyli zbrodni Selbstschutzu – Bogusław T. Czerwiński, prokurator z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, nie ma wątpliwości.

Zbadał on wyroki niemieckich sądów w sprawie zbrodniarzy, którzy mordowali Polaków na Pomorzu i w Wielkopolsce. Pion śledczy IPN w Gdańsku i Poznaniu w ostatnich latach prowadził ponad 80 śledztw w sprawie zbrodni ludobójstwa popełnionych jesienią 1939 r. przez Volksdeutsche Selbstschutz (samoobronę Niemców etnicznych).

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Klub Polaczków. Schalke 04 ma 120 lat
Historia
Kiedy Bułgaria wyjaśni, co się stało na pokładzie samolotu w 1978 r.
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar