Przemysław Lutkiewicz: Podbijamy kolejne rynki

Strategia zakłada, żeby iść do Europy Zachodniej i zbudować silną markę, z którą potem wejdziemy do Chin. Na to jeszcze parę lat musimy poczekać – mówił w programie #PROSTOzKRYNICY Przemysław Lutkiewicz, członek zarządu LPP.

Aktualizacja: 10.09.2018 07:50 Publikacja: 10.09.2018 07:11

Przemysław Lutkiewicz: Podbijamy kolejne rynki

Foto: Materiał prasowy

Rz: W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy otwarcie sklepu Reserved w Izraelu. Wyglądało to jak otwarcie sklepów w Ameryce w tzw. czarny piątek. Na czym polegał sukces?

Przemysław Lutkiewicz: Mieliśmy rzeczywiście bardzo duże zainteresowanie naszym pierwszym sklepem w Izraelu, otwartym w Tel Awiwie. Wpływ na to miały reklama i marketing. Nasz partner franczyzowy, przy pomocy którego otworzyliśmy ten sklep, okleił prawie cały Tel Awiw reklamą. Zrobił świetną robotę. Ale klienci znali już naszą markę, bo jeździli do Europy na zakupy. Te dwa elementy złożyły się na sukces.

W tamtym regionie planujecie kolejne otwarcia?

W regionie Bliskiego Wschodu mamy już sześć sklepów. Sytuacja makroekonomiczna i geopolityczna jest tam trudna, więc rozwijamy się wolniej, niż planowaliśmy.

Niebawem jadę zobaczyć, co tam można zrobić, żeby przyspieszyć rozwój, bo rynek jest ciekawy.

Otwarcie salonu w Londynie też było wydarzeniem. Planujecie w Wielkiej Brytanii kolejne sklepy?

Na dzień dzisiejszy nie planujemy. Mamy jeden sklep na Oxford Street. Jak tylko powstał, otworzyliśmy też sklep internetowy, który bardzo dobrze sprzedaje na terenie całej Wielkiej Brytanii. O Irlandii nie myślimy, ale ciągle przyglądamy się miastom, np. Paryżowi i Mediolanowi, żeby tam znaleźć doskonałe miejsce na flagowy sklep do promowania marki Reserved.

A inne regiony naszego kontynentu? Może rynek wschodni?

Teraz otwieramy pierwszy sklep w Słowenii, a w październiku w Kazachstanie. W przyszłym roku mamy takie plany – w marcu Bośnia i Hercegowina, a w październiku Finlandia. Dużo się dzieje, podbijamy kolejne rynki.

Kolejne kontynenty?

Patrzymy uważnie na Azję. Ale to jest rynek – szczególnie chiński – który mocno kieruje się znajomością marek. Stąd nasza strategia, żeby najpierw iść do Europy Zachodniej i zbudować silną markę, z którą wejdziemy do Chin. Na to jeszcze parę lat musimy poczekać.

Jak opłacalne jest budowanie flagowych sklepów w czasach, gdy możemy zobaczyć wszystkie produkty w internecie, a nawet je w sieci „przymierzyć"?

Oczywiście coraz więcej sprzedaje się w internecie. Gracze, którzy wchodzą mocno w internet, my też, coraz większy kawałek tego rynku mają dla siebie. Widzimy, że jednak nadal jest klient, który woli przyjść do sklepu, dotknąć towaru, przymierzyć. Patrzymy na rynki zachodnie, które są bardziej rozwinięte niż Polska w sprzedaży internetowej. Tam do 35 proc. towaru sprzedaje się w internecie, ale reszta należy do sklepów stacjonarnych. Wierzymy w synergię obu tych kanałów dystrybucji, ale nie wierzymy, że internet wyprze sklepy stacjonarne. Robimy duże inwestycje w nowe technologie, które wspierają połączenie obu kanałów sprzedaży. Dzisiaj gdy klient nie znajdzie swojego rozmiaru w sklepie, sprzedawca pomoże go zamówić, a potem towar zostanie przywieziony do domu klienta.

W kraju rośnie cena robocizny i materiałów. Jak to zmienia koszty i obniża marże sprzedawanych za granicą produktów?

Obserwujemy to nie tylko w Polsce. Kraje bałtyckie, Czechy, Słowacja, Rumunia – wszędzie brakuje rąk do pracy i zaczyna się konkurowanie o pracownika. Przez to pensje rosną. Firmy, także my, próbują znaleźć lepsze sposoby zarządzania czasem pracy. Sprzedawca ma obsługiwać klienta, wykładać towar. Wszystkie inne działania, jak sprzątanie, rozpakowywanie, staramy się przekazać do firm zewnętrznych. W ten sposób niwelujemy presję na wynagrodzenia i brak rąk do pracy.

Jakie nowe technologie będziecie wprowadzać?

Mamy otwartych 70 projektów. Najważniejsze to big data, czyli analizowanie historycznych wzorców zakupów w poszczególnych sklepach. Każdy sklep może mieć troszkę inną rozmiarówkę w zależności od tego, czego poszukują klienci. Druga ważna rzecz to elektroniczna metka, którą wprowadzamy w przyszłym roku do wszystkich sklepów. Ma pozwolić na zasypanie przepaści, którą mamy między sklepami stacjonarnymi a internetem. W internecie wiemy, kim jest klient, gdzie klika, czego szuka, co zamówił. W sklepach stacjonarnych ten klient jest nadal dość anonimowy. ©?

—rozmawiał Michał Niewiadomski

notował Grzegorz Balawender

Rz: W ostatnich tygodniach obserwowaliśmy otwarcie sklepu Reserved w Izraelu. Wyglądało to jak otwarcie sklepów w Ameryce w tzw. czarny piątek. Na czym polegał sukces?

Przemysław Lutkiewicz: Mieliśmy rzeczywiście bardzo duże zainteresowanie naszym pierwszym sklepem w Izraelu, otwartym w Tel Awiwie. Wpływ na to miały reklama i marketing. Nasz partner franczyzowy, przy pomocy którego otworzyliśmy ten sklep, okleił prawie cały Tel Awiw reklamą. Zrobił świetną robotę. Ale klienci znali już naszą markę, bo jeździli do Europy na zakupy. Te dwa elementy złożyły się na sukces.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Kończy się czas wielkich promocji w sklepach. Specjalne oferty w innych kanałach
Handel
Żabka szuka franczyzobiorców na ukraińskich portalach
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu