Prezes e-sklepu Mallzee, specjalizującego się w sprzedaży odzieży za pomocą aplikacji (i nazywającego siebie „Tinderem dla ubierania") zapowiedział pomoc dla Bangladeszu, kraju mocno dotkniętego przez ekonomiczne skutki pandemii. Cally Russell poinformował, że jego firma powołała nowe przedsięwzięcie nazywające się Lost Stock i oferujące równocześnie pomoc dla bangladeskich robotników, fabryk oraz swoich klientów szukających tanich ubrań dobrej jakości.
W Lost Stock klienci będą mogli za 35 funtów kupić paczkę ubrań wartych 70 funtów. By móc skorzystać z oferty muszą wypełnić kwestionariusz, w którym opisują swój gust i rozmiar. Paczki będą kompletowane w Bangladeszu (klienci nie wybierają poszczególnych sztuk odzieży), ale zgodnie z wypełnionymi przez klientów kwestionariuszami. W ten sposób każda paczka będzie dopasowana do klienta.
- Kiedy przeczytałem na stronie BBC pracownika fabryki mówiącego „Jeżeli koronawirus nie zabije moich robotników, to zrobi to głód", to zamiast się rozzłościć pomyślałem, by coś zrobić dzięki moim koneksjom. Po wykorzystaniu wszystkich, by porozmawiać z fabrykami w Bangladeszu mamy teraz dostęp do odzieży wartej 20 mln funtów – mówił Colly Russel BBC.
Russel chce do końca maja pomóc 5 tysiącom robotników, a celem na koniec 2020 jest pomoc dla 100 tysięcy robotników. Przy okazji zapobiegnie też wyrzuceniu gotowych ubrań, z kolekcji wiosna/lato 2020. Marki odzieżowe skasowały bowiem gotowe (lub prawie gotowe) zamówienia powołując się na „nadzwyczajne okoliczności". Większość umów między detalistami a fabrykami zakładała płatność przy dostawie, przerzucając całość ryzyka na producentów. Gotowe zamówienia prawdopodobnie nie zostałyby sprzedane i trafiły na wysypiska.