Unia-Wielka Brytania: 7 rund negocjacji i nadal impas

Zakończona w tym tygodniu 7. runda negocjacji ws. traktatu handlowego UE-Wielka Brytania po brexicie zakończyła się nikłym postępem. Impas trwa od początku, a czasu do października coraz mniej

Aktualizacja: 22.08.2020 19:20 Publikacja: 22.08.2020 18:00

Unia-Wielka Brytania: 7 rund negocjacji i nadal impas

Foto: Bloomberg

Przed kolejnymi rozmowami obu delegacji główni negocjatorzy: Michel Barnier i David Frost spotkali się w Brukseli na kolacji, ale jak stwierdził pewien unijny dyplomata, „pomoc publiczna w ramach równych warunków działania firm i polityka połowów pozostają największymi przeszkodami. Jeśli tam nastąpi poprawa, to wszystko inne trafi na swoje miejsce. Ta runda nie powinna dać dużego przełomu: oczy wszystkich są już zwrócone na rundę wrześniową" — cytuje go Reuter.

Michel Barnier powiedział w lipcu, że równe warunki działania są największą przeszkodą do pokonania, ale także wymienił współpracę w energetyce i w transporcie oraz przepisy o oznaczaniu źródła pochodzenia produktów.

Wielka Brytania po wyjściu z Unii znajduje się do końca roku w okresie przejściowym. Ostateczna umowa o jej przyszłych stosunkach handlowych z Unią musi być uzgodniona do października, aby był czas na jej ratyfikowanie. Jeśli stronom się to nie uda, handel dwustronny będzie odbywać się na warunkach WTO ze stawkami celnymi i limitami ilościowymi, co będzie znacznie bardziej kłopotliwe dla firm. Według Mujtaba Rahmana z Eurasia Group brak umowy z możliwością opóźnień na granicy i brakami żywności będzie większym zagrożeniem dla rządu Borisa Johnsona, więc będzie rosła nań presja, by w ostatniej chwili poszedł na kompromis.

- Ci, którzy mieli nadzieję, że negocjacje posuną się gładko naprzód, będą zawiedzeni — powiedział Michel Barnier na konferencji prasowej w Brukseli po 2 pełnych dniach rozmów. Był wyraźnie przygnębiony, stwierdził że jest rozczarowany i zaniepokojony, bo premier Johnson powiedział wcześniej Unii, że pragnie przyspieszenia procedury negocjacji latem. — W tym tygodniu, podobnie jak podczas rundy w lipcu, brytyjscy negocjatorzy nie wykazali żadnej woli posunięcia naprzód kwestii o fundamentalnym znaczeniu dla Unii Europejskiej. I to mimo elastyczności, jaką okazywaliśmy w minionych miesiącach — powiedział główny negocjator Unii.

Według jego słów, nie doszło do absolutnie żadnego postępu w irytującej kwestii praw łowienia na brytyjskich wodach, a ogólne negocjacje często wyglądały tak, jakby cofano się zamiast iść do przodu, a więc na tym etapie porozumienie wydaje się mało prawdopodobne. — Po europejskiej stronie jesteśmy bardzo zaniepokojeni aktualną sytuacją negocjacji. A zegar tyka — dodał. Odnotował jednak pewien postęp w dziedzinie współpracy w energetyce i w zwalczaniu prania pieniędzy po 2021 r.

Jego brytyjski odpowiednik David Frost stwierdził, że umowa jest nadal możliwa, taki jest cel Londynu, ale nie będzie to łatwe do osiągnięcia. Brytyjczycy powtarzają to jak mantrę od początku rozmów.

„Unia nadal nalega nie tylko na to, że musimy zgodzić się na ciągłość unijnej polityki w dziedzinie pomocy państwowej i połowów, ale również na to, że trzeba to uzgodnić przed dalszym wykonaniem istotnej pracy w innych obszarach negocjacji, także w tekstach prawnych. To niepotrzebnie utrudnia osiągnięcie postępu. Są istotne obszary, które nadal muszą być rozwiązane i nawet tam, gdzie istnieje szerokie zrozumienie miedzy negocjatorami jest jeszcze wiele szczegółów do opracowania. Obie strony mają mało czasu. W tym tygodniu mieliśmy pożyteczne dyskusje, ale postęp był mały — stwierdza oficjalny komunikat Londynu.

Będziemy nadal ciężko pracować nad dojściem do porozumienia. Główni negocjatorzy i ich ekipy postanowiły pozostać w bliskim kontakcie przez najbliższe 2 tygodnie do czasu następnej rundy w Londynie, która zacznie się w tygodniu od 7 września".

Jedno nie ulega wątpliwości. To W. Brytania postanowiła wyjść z Unii, a nie Unia usunęła ją z grona 28 krajów. Unii zależy na utrzymaniu równych warunków działania firm także pod względem pomocy publicznej. Inne brytyjskie przepisy w tej sprawie zagrażałyby uczciwej konkurencji. Europejczycy chcą też takiego samego jak dotąd dostępu do brytyjskich wód dla swych łodzi rybackich. Brytyjczycy chcieliby z kolei mieć nieograniczony dostęp do jednolitego rynku towarów i usług, włącznie z finansowymi, ale nie chcą uznać unijnych reguł ani jurysdykcji unijnego wymiaru sprawiedliwości Chcą być niezależni od przepisów ustanawianych w Brukseli, bo po to wyszli z Unii. Próba sił potrwa więc do samego końca.

Przed kolejnymi rozmowami obu delegacji główni negocjatorzy: Michel Barnier i David Frost spotkali się w Brukseli na kolacji, ale jak stwierdził pewien unijny dyplomata, „pomoc publiczna w ramach równych warunków działania firm i polityka połowów pozostają największymi przeszkodami. Jeśli tam nastąpi poprawa, to wszystko inne trafi na swoje miejsce. Ta runda nie powinna dać dużego przełomu: oczy wszystkich są już zwrócone na rundę wrześniową" — cytuje go Reuter.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody