Wojny handlowe dobijają niemiecki przemysł

Wskaźniki ekonomiczne w Niemczech pogarszają się, słabe wyniki notuje produkcja, gasną perspektywy dla usług. Rośnie ryzyko, że cała gospodarka za Odrą wpadnie w recesję. Czy pociągnie za sobą też polskie PKB?

Aktualizacja: 08.08.2019 13:48 Publikacja: 07.08.2019 21:00

Wojny handlowe dobijają niemiecki przemysł

Foto: Adobe Stock

Środowe dane o kondycji niemieckiego przemysłu w czerwcu okazały się niestety rozczarowujące. Bo po tym, gdy w Azji pojawiły się pewne sygnały odbicia w handlu międzynarodowym, oczekiwano, że wpłynie to pozytywnie na sprzedaż niemieckich fabryk.

Czytaj także: Kryzys z Niemiec skrada się do Polski 

– Ale nowa odsłona amerykańsko-chińskiej wojny handlowej, gdzie w grę wchodzi 300 mld dolarów, praktycznie przekreśliła te nadzieje – zauważa Rafał Banecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. I rzeczywiście, niemiecki przemysł zanurkował w czerwcu aż o 5,2 proc. w porównaniu z czerwcem 2018 r. podczas gdy spodziewano się spadku o 3,1 proc. W porównaniu za majem tego roku produkcja spadła o 1,5 proc., podczas gdy prognozy mówiły o 0,6 proc.

Ratują usługi

Wiele wskazuje na to, że także w kolejnych miesiącach niemiecki przemysł nie wyjdzie z recesji, w której pogrążony jest już od kilku kwartałów. W środę Instytut ifo przedstawił wyniki swoich cyklicznych badań, z których wynika, że niemieccy przemysłowcy oczekują spadków przez najbliższe trzy miesiące, a lipcowe wskaźniki oczekiwań są najniższe od listopada 2012 r. – Coraz więcej firm ogłasza, że ??zamierza ograniczyć produkcję w nadchodzącym kwartale. W tej chwili nie widać końca recesji w niemieckim przemyśle – komentuje Robert Lehmann, ekspert ekonomiczny w Instytucie ifo.

Ale przemysł to nie wszystko i na razie cała niemiecka gospodarka jest na plusie dzięki wciąż silnemu popytowi konsumpcyjnemu i sektorowi usług. Ale to także może się wkrótce zmienić. – W ostatni wtorek PMI, czyli wskaźnik wyprzedzający koniunkturę w usługach, został zrewidowany w dół aż o jeden punkt procentowy. Wciąż utrzymuje się powyżej granicy 50 pkt, oddzielającej ekspansję od recesji, ale widać jego silną tendencję spadkową – zauważa Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Coraz więcej problemów

– Popyt konsumpcyjny w Niemczech wspomagany jest też impulsem fiskalnym, w wysokości ok. 0,8 proc. PKB – przypomina Rafał Benecki. Ten impuls to m.in. nowe wydatki publiczne na edukację, infrastrukturę, a także wsparcie pracodawców w przemyśle w utrzymaniu poziomu zatrudnienia. – Gdy ten impuls wygaśnie, można się spodziewać recesji w całej niemieckiej gospodarce – uważa Benecki.

Jego zdaniem może to nastąpić za jakieś dwa kwartały. A według Mateusza Walewskiego, głównego ekonomisty BGK, stanie się to wcześniej, na przełomie III i IV kwartału.

– To oczywiście nie jest dobra informacja dla Polski – mówi „Rzeczpospolitej" Walewski. – Kondycja gospodarcza Polski zależy przecież nie tylko od sytuacji wewnętrznej, ale także w dużej mierze od sytuacji na rynkach globalnych – dodaje. A tu nie dzieje się dobrze, bo oprócz konsekwencji wojen handlowych, wpływających też na niestabilności rynków finansowych i walutowych, duże ryzyko i niepewność niesie także obniżenie dynamiki wzrostu PKB w Chinach czy brexit.

Polska sobie poradzi?

– Polska nie jest odizolowaną od świata, bezpieczną wyspą, a polskie firmy współpracują z firmami na całym świecie – zaznacza też Maliszewski. – Można się jednak spodziewać, że spowolnienie w Polsce będzie w miarę łagodne – uważa ekonomista. Oznacza to, że nasza gospodarka nie wpadnie w recesję, a PKB wciąż będzie rosło, tyle że wolniej niż dotychczas – dodaje.

Przed dużym załamaniem, jak wyjaśniają ekonomiści, chroni nas m.in. silny popyt ze strony konsumentów, wspierany przez kolejne transfery społeczne.

– Polskie firmy produkcyjne i eksportowe też mogą sobie nieźle radzić, pomimo spadku popytu na globalnych rynkach – zaznacza też Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao SA. – Zachowują bowiem konkurencyjność cenową, wykazują się dużą elastycznością, a do tego pomaga im tańszy złoty – dodaje.

Polski przemysł już nie tak mocno zależny od niemieckiego

Niemcy są naszym największym partnerem handlowym (wysyłamy tam 28 proc. naszego eksportu), mamy też mocne powiązania gospodarcze (duża obecność inwestorów niemieckich). Jeszcze do niedawna wyniki niemieckiego i polskiego przemysłu były bardzo zbliżone, a wszystkie wahania w produkcji niemieckiej widać było w podobnej skali w Polsce. Ale około półtora roku temu sytuacja zmieniła się i polskich przemysł stał się znacznie mniej zależy od niemieckiego. Zdaniem analityków można mówić o kilku przyczynach. To m.in. zmiana struktury polskiego eksportu. Obecnie za granicę sprzedajemy więcej produktów bardziej przetworzonych, które trafiają wprost do niemieckich konsumentów. Mniej jest zaś towarów przemysłowych, które bezpośrednio wiązałyby przemysł polski i naszych sąsiadów.

Środowe dane o kondycji niemieckiego przemysłu w czerwcu okazały się niestety rozczarowujące. Bo po tym, gdy w Azji pojawiły się pewne sygnały odbicia w handlu międzynarodowym, oczekiwano, że wpłynie to pozytywnie na sprzedaż niemieckich fabryk.

Czytaj także: Kryzys z Niemiec skrada się do Polski 

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem