Sami Grecy mówią, że po raz kolejny zobaczyli „światełko w tunelu". I czekają na moment, kiedy pieniądze rzeczywiście zaczną płynąć do ich gospodarki. Ważne będzie otwarcie banków w poniedziałek 20 lipca, ale i tak tygodniowy limit wypłat pozostaje bez zmian - 420 euro, tyle że pieniądze można będzie wybrać jednorazowo.
Fakt, że po raz kolejny pojawiła się nadzieja na poprawę, wcale nie napawa optymizmem. Grecy żałują, że premier nie porozumiał się z wierzycielami jeszcze wczesną wiosną. Bo straty dla gospodarki byłyby wtedy znacznie mniejsze, a już to lato pracowałoby na wyjście z kryzysu. Tymczasem ostatnie tygodnie zubożyły Greków o kolejne 3 mld euro. Sam Cipras dostał również bolesną nauczkę, która mu pokazała, że Grecja nie jest wyizolowanym krajem, gdzie rząd może robić, co chce, poniżać wierzycieli, którzy nie rozumieją ich wyższości i lekceważyć zasad obowiązujących w społeczności, do której należą.
Nie mówi się już o zamachu stanu, który chce przeprowadzić w Grecji Unia Europejska, a Cipras nie jak najszybciej chce zapomnieć, że pół roku temu zapowiadał koniec „trojki", cięcia kosztów i podwyższania podatków. Grecy mówią, że ich przystojny premier dopiero teraz zdał sobie sprawę na czym polega rządzenie państwem. I że jego polityka była czystą destrukcją. Grecy teraz powoli zaczynają się przymierzać do prywatyzacji, nieuchronnej skoro zobowiązali się do wygenerowania z tego źródła 50 mld euro. Na pierwszy rzut mają pójść te wszystkie projekty, które zostały zatwierdzone i podpisane przez rząd Nowej Demokracji, a Syriza zatrzymała po dojściu do władzy motywując to powodami ideologicznymi i koniecznością wykorzenienia korupcji, zanim dojdzie do pozbycia się rodowych sreber. Czyli sprzedaż nabrzeży w Pireusie i Salonikach, tereny wokół ateńskiego lotniska Venizelos, gdzie ma szanse powstał gigantyczne centrum cargo, a także wielki resort wypoczynkowy Astir Palace, który należy do narodowego banku Grecji. Astir położony jest na brzegu morza, zarządzany jest przez Westin, ale w ostatnich latach zaczął podupadać. Wyraźnie widać, że zabrakło pieniędzy na niezbędne remonty i zmotywowanie pracowników.
Do nowych właścicieli, bądź firm zarządzających mają pójść także państwowy pakiet akcji w stołecznym lotnisku Venizelos, oddanie w zarządzanie Fraportowi kilkunastu lotnisk na wyspach, nabywców ma znaleźć Hellenic Petroleum i operator sieci elektrycznych Public Power Corp., oraz działki na poszukiwanie ropy i gazu. Grecy są gotowi także pozbyć się pakietów w bankach, a ich wartość szacowana jest na 7,5 mld euro. Szacowana, bo tak naprawdę nie wiadomo na ile wyceni je rynek po tym, jak ponownie zacznie funkcjonować giełda w Atenach.
Analitycy ostrzegają, że to jest ostatnia grecka szansa i jeśli rząd będzie próbował znów jakichś sztuczek i zasłoni się populistycznymi hasłami sprawiedliwości społecznej, to będzie to już ostatni „strzał w stopę i w kolano " jednocześnie. — To prawdziwy test dla rządu, który ma dowieść, czy rzeczywiście są skłonni do liberalizacji gospodarki i przeprowadzenia reform rynkowych — mówi Mutjaba Rahmann, dyrektor Eurasia Group, firmy konsultingowej zajmującej się oceną ryzyka politycznego w biznesie.