Partnerstwo UE z Chinami bez złudzeń

UE chce współpracować z Chinami, ale stawia warunki. Wśród nich dostęp do chińskiego rynku.

Publikacja: 22.06.2020 21:00

Partnerstwo UE z Chinami bez złudzeń

Foto: AFP

– Chiny to nasz partner negocjacyjny, konkurent gospodarczy i systemowy rywal – powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Razem z Charles'em Michelem, przewodniczącym Rady Europejskiej, reprezentowała UE w czasie poniedziałkowego wideoszczytu z Chinami.

Po kilku miesiącach pandemii, wątpliwości wokół chińskiej odpowiedzi na koronawirusa, a następnie działań dezinformacyjnych, taka rozmowa z prezydentem i premierem Chin była potrzebna. A na więcej, czyli szczyt fizyczny, z udziałem przywódców 27 państw UE, trzeba poczekać, bo ten planowany na wrzesień w Lipsku został odwołany z powodu niepewności odnośnie do sytuacji epidemiologicznej. Ale też – to nieoficjalna opinia niektórych dyplomatów – z powodu braku postępu w negocjacjach dotyczących wzajemnych inwestycji.

UE jest pierwszym partnerem handlowym Chin, a Chiny – drugim dla UE. Codziennie między dwoma stronami płyną produkty o wartości ponad miliarda euro. Te relacje są jednak bardzo niezrównoważone, z dużym deficytem handlowym po stronie unijnej. Sama UE nie ma z tym problemu, bo różna jest struktura gospodarek. Ale nalega na stosowanie przejrzystych reguł gry. Za najpilniejsze uważa uzgodnienie jeszcze w tym roku zasad dostępu do rynku oraz wynegocjowanie traktatu o inwestycjach.

– Nie po to, żeby były identyczne efekty handlowe i inwestycyjne po obu stronach. Ale po to, żeby były równe szanse – powiedziała von der Leyen.

Już w ubiegłym roku na szczycie UE–Chiny, jeszcze pod przewodnictwem Donalda Tuska, obie strony uzgodniły wspólny komunikat, w którym Pekin zobowiązał się do poprawienia dostępu dla europejskich inwestorów, ale nic w tej sprawie nie zrobił. Stąd presja Brukseli: efekty muszą być widoczne w najbliższych miesiącach.

W UE jeszcze przed wybuchem pandemii koronawirusa widać było rozczarowanie Chinami, ale wiążące obie strony interesy są zbyt silne, żeby deklarować wojnę na wzór amerykański. UE potrzebuje Chin do utrzymania międzynarodowego porządku gospodarczego opartego na wspólnych instytucjach, w tym Światowej Organizacji Handlu (WTO) i wolnym handlu, oraz do walki ze zmianą klimatu. Ale chce działań, a nie tylko deklaracji.

W tej pierwszej dziedzinie przede wszystkim nalega na reformę WTO, w tym dotyczącą tzw. subsydiów przemysłowych, w których Chiny się specjalizują.

– Nie chodzi o wyrugowanie subsydiów w ogóle, bo wszędzie one istnieją. Ale o jasne, obowiązujące wszystkich zasady – powiedziała von der Leyen. W tej drugiej sprawie UE chce od Chin jasnej deklaracji, kiedy zamierza osiągnąć neutralność klimatyczną.

– Zdajemy sobie sprawę, że nie w 2050 roku, jak UE, ale powinna podać datę niewiele późniejszą – mówi nieoficjalnie wysoki rangą unijny urzędnik. Ponadto Chiny powinny się zobowiązać do dekarbonizacji gospodarki, tymczasem właśnie masowo budują kolejne elektrownie węglowe. Choć jednocześnie, co przyznaje Bruksela, są największym inwestorem w źródła energii odnawialnej. Zachowanie Chin w walce z klimatem jest kluczowe. Po pierwsze, to wielki emitent: aż 25 proc. CO2 wytwarzane jest w tym kraju. Po drugie, wiele państw kryje się za plecami Chin. – To dla innych dobra wymówka braku działań w walce z klimatem – uważa unijny urzędnik.

UE nie jest już tak naiwna, jak jeszcze kilka lat temu i choć skala zaufania do Chin jest różna w zależności od kraju, to większość podziela już opinię, że trzeba mieć możliwość obrony przed Chinami. Dlatego Unia wprowadza istotne instrumenty, jak przegląd zagranicznych inwestycji, a także możliwość zablokowania dostępu do przetargów publicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa i porządku publicznego.

W przyszłości chce wprowadzić jeszcze dalej idące możliwości interwencji obejmujące nie tylko inwestycje, ale w ogóle wszelką działalność ekonomiczną w UE. Musiałaby ona być zgodna z zasadami jednolitego rynku, czyli np. z zakazem dotowania przez państwo. A to oznaczałoby możliwość blokowania biznesów z udziałem chińskim, jeśli można byłoby udowodnić, że stoją za nimi państwowe pieniądze. Pekin już oficjalnie zaprotestował przeciw tym planom.

– Chiny to nasz partner negocjacyjny, konkurent gospodarczy i systemowy rywal – powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Razem z Charles'em Michelem, przewodniczącym Rady Europejskiej, reprezentowała UE w czasie poniedziałkowego wideoszczytu z Chinami.

Po kilku miesiącach pandemii, wątpliwości wokół chińskiej odpowiedzi na koronawirusa, a następnie działań dezinformacyjnych, taka rozmowa z prezydentem i premierem Chin była potrzebna. A na więcej, czyli szczyt fizyczny, z udziałem przywódców 27 państw UE, trzeba poczekać, bo ten planowany na wrzesień w Lipsku został odwołany z powodu niepewności odnośnie do sytuacji epidemiologicznej. Ale też – to nieoficjalna opinia niektórych dyplomatów – z powodu braku postępu w negocjacjach dotyczących wzajemnych inwestycji.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie
Gospodarka
Pozytywne sygnały z niemieckiej gospodarki
Gospodarka
Ban na szybkie pociągi i hotele za niespłacane długi
Gospodarka
Polska rozwija się tak, jakby kryzysów nie było
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Gospodarka
prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak: Im starsze społeczeństwo, tym więcej trzeba pieniędzy na zdrowie