Ujemne rentowności mają też irlandzkie obligacje dziesięcioletnie, a pozostałym dawnym „słabym ogniwom" niewiele brakuje do dołączenia do tego klubu. Rentowność włoskich dziesięciolatek wynosiła w piątek 0,5 proc., a greckich – 0,6 proc. Grecja to kraj, który dwukrotnie zbankrutował w ciągu ostatnich dziesięciu lat i choć wyszedł już z programów pomocowych, to wciąż ma „śmieciowe" ratingi w trzech głównych agencjach. Grecki dług publiczny może sięgnąć na koniec roku 205 proc. PKB. Mimo to greckie obligacje miały w piątek rentowność niższą niż np. amerykańskie (0,89 proc.) czy kanadyjskie (0,75 proc.).
Ogromny spadek rentowności obligacji państw strefy euro to w dużym stopniu skutek ultraluźnej polityki Europejskiego Banku Centralnego. Jego stopa depozytowa wynosi minus 0,5 proc., główna 0 proc., a w czwartek EBC powiększył swój program QE (skupu aktywów) o 500 mld euro. Wiele innych banków centralnych również prowadzi ultraluźną politykę, co skutkuje trwającym od lat spadkiem rentowności obligacji. W zeszłym tygodniu Australia po raz pierwszy sprzedała bony skarbowe z ujemną rentownością, a Chiny w listopadzie znalazły kupców na obligacje z dochodowością poniżej zera.
– To jedno z największych ryzyk towarzyszących rosnącemu zadłużeniu. Widzimy dług z ujemnymi rentownościami nawet w Chinach. Mamy sytuację, w której na rynku powstają ogromne zaburzenia – uważa Sonja Gibbs, dyrektor w Instytucie Finansów Międzynarodowych (IIF). Zwraca uwagę, że inwestorzy, którzy tradycyjnie kupowali obligacje jako bezpieczne aktywa, są wypychani w stronę aktywów bardziej ryzykownych. Obligacje z ujemnymi rentownościami nie pozwalają im bowiem zarabiać w tradycyjny sposób.
Czemu więc inwestorzy kupują papiery, do których teoretycznie muszą dopłacać? Jednym z powodów jest to, że obligacje o dobrych ratingach mogą stanowić zabezpieczenie dla transakcji na dużo bardziej ryzykownych aktywach. Jest więc na nie popyt w instytucjach finansowych.
Lepiej dla regionu
Nawet te kraje, których obligacje dziesięcioletnie nie mają jeszcze ujemnych rentowności, doświadczyły w ostatnich latach dużych spadków rentowności. Polskie dziesięciolatki miały w 2011 r. rentowność przekraczającą 6 proc. Na początku 2016 r. nieco przekraczała ona już 3 proc., a w piątek wynosiła 1,35 proc. W listopadzie sięgała zaledwie 1,1 proc.
Dużego spadku kosztów obsługi długu doświadczyły również Węgry. W 2011 r. rentowność węgierskich dziesięciolatek zbliżała się do 10 proc. W tym czasie część inwestorów obawiała się kryzysu związanego z działaniami gospodarczymi rządu Viktora Orbána. Obawy te jednak szybko minęły. W piątek węgierskie dziesięciolatki miały 2,19 proc. rentowności.