Pandemia łaskawa dla giełdowych rekinów

Już 42 mld zł warte są akcje kontrolowane przez dziesięciu największych inwestorów z GPW. Na pierwszym miejscu jest Tomasz Biernacki, współwłaściciel sieci Dino, który wyprzedził Zygmunta Solorza.

Aktualizacja: 22.09.2020 11:20 Publikacja: 21.09.2020 21:00

Zygmunt Solorz-Żak

Zygmunt Solorz-Żak

Foto: materiały prasowe

Indeksy giełdowe odrobiły już lwią część strat po marcowym załamaniu na rynkach finansowych, ale WIG wciąż jest niżej niż na początku roku. Styczeń zaczynał od poziomu 59 tys. pkt, a od kilku tygodni oscyluje w okolicach 50 tys. pkt. W poniedziałek na rynkach dominowała podaż, która zepchnęła wskaźnik poniżej pułapu 49 tys. pkt.

Czytaj także: Giełdowe rekiny są coraz większe

Jednak jest wiele spółek, które w ostatnich miesiącach mocno podrożały. Mowa tu przede wszystkim o beneficjentach pandemii (cyfrowa rozrywka, biotechnologia) bądź o firmach reprezentujących modne ostatnio sektory (fotowoltaika). Te zjawiska dobrze odzwierciedla zestawienie giełdowych miliarderów, które „Rzeczpospolita" sporządza co kilka miesięcy.

Najwięksi pod lupą

Łącznie niemal 42 mld zł warte są akcje kontrolowane przez dziesięciu największych indywidualnych krajowych inwestorów na GPW. To prawie 22 proc. więcej niż na początku roku.

Przez lata niekwestionowanym liderem rankingu był Zygmunt Solorz, którego giełdowy majątek stanowią przede wszystkim udziały Cyfrowego Polsatu. Jednak kilka tygodni temu inwestor stracił miejsce lidera. Nie dlatego, że jego aktywa potaniały (w sumie są warte około 10 mld zł), ale dlatego, że bardzo mocno podrożały akcje wcześniejszego wicelidera Tomasza Biernackiego. Kontrolowane przez niego Dino jest fenomenem na GPW: od czasu debiutu w 2017 r. systematycznie drożeje, choć analitycy już od dłuższego czasu sygnalizują, że akcje handlowej spółki nie są tanie. Obecnie jej kapitalizacja przekracza 22 mld zł, a pakiet Biernackiego wyceniany jest na ponad 11 mld zł.

Kolejnych inwestorów od Solorza i Biernackiego dzieli przepaść rzędu kilku miliardów. Mowa tu o akcjonariuszach CD Projektu: miejsca trzecie, czwarte i piąte przypadają odpowiednio: Marcinowi Iwińskiemu, Michałowi Kicińskiemu i Piotrowi Nielubowiczowi.

CD Projekt – podobnie jak Dino – radzi sobie na giełdzie znakomicie. Świetna sprzedaż gier z serii „Wiedźmin" i zbliżająca się premiera „Cyberpunka 2077" (19 listopada) wywindowały wycenę studia do obecnych 39 mld zł. To daje mu pierwszą pozycję w zestawieniu krajowych spółek o najwyższej kapitalizacji na naszej giełdzie. Dopiero za nim jest PGNiG z wyceną rzędu 27 mld zł, a dalej KGHM, PKO BP i Dino. Próg 20 mld zł przekraczają jeszcze PZU i PKN Orlen.

Jeszcze w lutym 2020 r. ta ostatnia spółka była wyceniana wyżej niż CD Projekt, jednak notowania obu firm podążają w przeciwnych kierunkach: studio systematycznie drożeje, a wartość paliwowego koncernu od jesieni zeszłego roku spada.

Covid pomaga i przeszkadza

Notowaniom CD Projektu sprzyja ogólny trend (wzmocniony jeszcze przez koronawirusa) wzrostu popytu na cyfrową rozrywkę. Natomiast na drugim biegunie są branże, którym Covid-19 zaszkodził: turystyka, gastronomia czy firmy organizujące imprezy.

Również dla spółek handlujących odzieżą i obuwiem nie jest to łatwy czas. Wiodący akcjonariusz CCC Dariusz Miłek już jakiś czas temu wypadł z rankingu giełdowych miliarderów, ponieważ kontrolowana przez niego spółka od ponad dwóch lat tanieje.

Natomiast w pierwszej dziesiątce najbogatszych giełdowych akcjonariuszy utrzymują się nadal przedstawiciele odzieżowego LPP, którzy kontrolują akcje poprzez fundacje: Marek Piechocki (szósta pozycja w zestawieniu) i Jerzy Lubianiec (dziewiąta). Wartość ich pakietów od początku roku stopniała o jedną piątą. Pomiędzy nimi – odpowiednio na pozycji siódmej i ósmej – mamy rodzinę Kulczyków oraz Januarego Ciszewskiego.

O ile Kulczyków, kontrolujących m.in. chemiczną grupę Ciech, przedstawiać nikomu nie trzeba, o tyle to drugie nazwisko z rankingu jest nowością. Choć nie dla wszystkich: inwestor ten jest świetnie znany osobom, które interesują się rynkiem alternatywnym NewConnect, bo właśnie tam ulokowanych jest gros jego aktywów, na czele z grupą JR Holding oraz Columbus Energy. Obie firmy mogą się pochwalić imponującą kapitalizacją. JR Holding jest wyceniany na ponad 700 mln zł, a Columbus na niemal 3 mld zł. Ten ostatni jest już wart więcej niż znane duże firmy jak Enea, Kruk czy Grupa Azoty.

– Moją wiodącą spółką, od której „wszystko się zaczęło", jest JR Holding ASI, w którym jestem większościowym akcjonariuszem. Swoje inwestycje w 90 proc. realizuję właśnie poprzez JR Holding. Jeszcze dwa lata temu jego wiodącą działalnością był segment nieruchomości. W zeszłym roku spółka ogłosiła zmianę strategii: wyjście z nieruchomości i inwestowanie w branże „przyszłości" – komentuje Ciszewski.

Dodaje, że JR Holding koncentruje się obecnie na inwestycjach w OZE, gry, biotechnologię oraz szeroko pojętą sztuczną inteligencję. – Moje inwestycje portfelowe opierają się na spółkach, które znajdują się na początkowym etapie rozwoju, dlatego wiążę z nimi plany inwestycyjne zarówno w średnim, jak również w długim okresie – deklaruje inwestor.

Pierwszą dziesiątkę najbogatszych giełdowych inwestorów, z pakietami wartymi po 1,3 mld zł, zamykają ex aequo Adam Kiciński z CD Projektu i Maciej Wieczorek, akcjonariusz Celonu Pharmy i Mabionu. Próg miliarda złotych przekraczają też jeszcze m.in. Krzysztof Kostowski ze studia gier PlayWay oraz rodzina Juroszków kontrolująca grupę deweloperską Atal.

Magiczne nazwiska stopniowo znikają z parkietu

Sporządzając zestawienia najbogatszych inwestorów na przestrzeni ostatnich lat, możemy dostrzec pewne prawidłowości. Przede wszystkim wielu „magicznych" nazwisk w zestawieniach już nie znajdziemy. Informacje o pojawieniu się ich w akcjonariacie wywoływały euforię wśród inwestorów indywidualnych. Dlaczego osoby te zniknęły z rankingu? Ich aktywa mocno potaniały (np. Leszka Czarneckiego) bądź zdecydowali się oni na zdjęcie z giełdy kluczowych spółek portfelowych (Michał Sołowow, Roman Karkosik). W efekcie coraz częściej w zestawieniach dominują de facto nie inwestorzy posiadający pakiety różnych giełdowych firm, ale raczej przedsiębiorcy założyciele firm. Tacy jak akcjonariusze Dino, LPP czy CD Projektu. Rodzynkiem w tym zestawieniu jest January Ciszewski, który w portfelu ma dużo publicznych spółek.

Indeksy giełdowe odrobiły już lwią część strat po marcowym załamaniu na rynkach finansowych, ale WIG wciąż jest niżej niż na początku roku. Styczeń zaczynał od poziomu 59 tys. pkt, a od kilku tygodni oscyluje w okolicach 50 tys. pkt. W poniedziałek na rynkach dominowała podaż, która zepchnęła wskaźnik poniżej pułapu 49 tys. pkt.

Czytaj także: Giełdowe rekiny są coraz większe

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Giełda
Firma Donalda Trumpa jest już spółką memiczną. Kapitalizacja przekroczyła 9 mld dol.
Giełda
Tomasz Bardziłowski oficjalnie prezesem GPW
Giełda
Na GPW pachnie zbliżającymi się świętami
Giełda
Dobry prognostyk dla hossy
Giełda
Trudno nadążyć za hossą