Styczniowe dane Europejskiej Federacji Giełd (FESE) nie pozostawiają złudzeń, w jakim kierunku płyną pieniądze. Inwestorzy uaktywnili się przede wszystkim na rynkach wschodzących. W odwrocie są natomiast największe giełdy.
Imponujący wzrost
Styczeń mocno doświadczył niemal wszystkich największych operatorów. Na Deutsche Boerse obroty wyniosły 93,8 mld euro, co licząc rok do roku, oznacza spadek o 12,1 proc. Na giełdach wchodzących w skład Euronextu aktywność inwestorów zmniejszyła się o blisko 17 proc. Jeszcze gorzej sytuacja wyglądała w Hiszpanii – tam spadek aktywności sięgnął 25 proc.
Zupełnie inaczej prezentowały się nieco mniejsze rynki. Na giełdzie w Oslo obroty wzrosły rok do roku o 1,3 proc. Blisko 6-proc. wzrost zaliczyła giełda wiedeńska. W Stambule wartość handlu akcjami zwiększył się o ponad 7 proc. W Bukareszcie wzrost wyniósł prawie 20 proc.
Nawet jednak i ten ostatni wynik blednie w porównaniu z tym, co działo się w styczniu w Warszawie. Obroty liczone w euro były u nas o 50 proc. większe niż rok wcześniej.
– Wyższe obroty na GPW są następstwem bardzo dobrej koniunktury giełdowej. Początek 2017 r. przyniósł kontynuację napływów na rynki wschodzące. Jednym z beneficjentów dobrej koniunktury była Polska, która w dalszym ciągu jest niedoważona w portfelach funduszy emerging markets – komentuje Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.
– To w dużej mierze inwestorzy zagraniczni stoją za silnymi zwyżkami spółek z WIG20. Z jednej strony oswoili się oni z Prawem i Sprawiedliwością, z drugiej w ostatnim czasie widać dużo bardziej racjonalne podejście władz i czołowych polityków partii rządzącej w kluczowych dla GPW kwestiach. Poprawę widać także na innych giełdach rynków wschodzących – np. w Turcji, w przypadku której w ciągu ostatniego miesiąca także nastąpiło doważanie – dodaje.
Jednocześnie podkreśla, że słabsza postawa największych giełd nie jest zaskoczeniem. – Rynki zachodnioeuropejskie zachowują się dużo słabiej niż region Emerging Europe, co negatywnie wpływa na poziom obrotów. Ma to związek z obawami inwestorów m.in. wobec polityki Donalda Trumpa, Brexitu oraz wyników wyborów w Unii Europejskiej – w Holandii, we Francji, a w późniejszym czasie w Niemczech – uważa Buczak.
Wzrost obrotów pozytywnie wpływa także na samą GPW. Oznacza bowiem wyraźny wzrost przychodów giełdowego operatora z rynku finansowego.
Gracze doceniają GPW
Sprawę zdają sobie z tego inwestorzy. Kurs akcji GPW od początku roku urósł już o 20 proc., do ok. 48 zł (na piątkowej sesji), a wartość rynkowa spółki przekroczyła 2 mld zł.
Analitycy wskazują jednak, że i tak pod względem wskaźników GPW wciąż jest stosunkowo tania na tle europejskich odpowiedników. Wskaźnik cena do zysku dla GPW to 15,6. W przypadku rynku Euronext jest to 16,3, a Deutsche Boerse 23.
– Historycznie GPW od debiutu była handlowana z premią do giełd europejskich. Wraz z historyczną decyzją rządu o zmianie zasad funkcjonowania OFE z 2013 r. (de facto zniszczenie jednego z dotychczasowych filarów sukcesu GPW) perspektywa dla segmentu finansowego uległa pogorszeniu – mówi Maciej Bobrowski, analityk DM BDM.
– Dodatkowo znacząco pogorszył się klimat inwestycyjny na kluczowych dla skali obrotów segmentach (banki i energetyka) na przełomie 2015 i 2016 r. Obecnie dostrzegamy odbudowę głównych indeksów na parkiecie i kluczowe znaczenie dla samej GPW może mieć przyszły kształt ustawy o zmianie zasad funkcjonowania dzisiejszych OFE – dodaje Bobrowski.