Eksperci amerykańskiej firmy AlienVault, zajmującej się cyberbezpieczeństwem, odkryli złośliwy program, który sprawia, że zainfekowane nim komputery wydobywają kryptowalutę monero. Po wydobyciu jest ona wysyłana na Uniwersytet Kim Ill Sunga w Pyongyangu, stolicy Korei Północnej. Wydobywanie kryptowaluty polega na rozwiązywaniu zadań kryptologicznych przez komputer, za co jest on nagradzany nową emisją wirtualnej waluty. Zdarza się, że hakerzy przejmują kontrolę nad komputerem bez wiedzy jego właściciela i wykorzystują moce obliczeniowe tej maszyny do wydobywania kryptowalut. Taką właśnie strategię przyjęła też Korea Północna. 

„Kryptowaluty mogą zapewnić wsparcie finansowe dla kraju, który jest obłożony sankcjami. Nie jest więc niczym zaskakującym, że uniwersytety z Korei Północnej wykazują zainteresowanie krypto walutami” – piszą eksperci AlienVault. 

 

Dlaczego jednak Korea Północna postawiła akurat na wydobywanie monero? Prawdopodobnie dlatego, że jest ona oparta na wersji technologii blockchain, która zapewnia posiadaczom tej kryptowaluty większą anonimowość niż np. bitcoin. Twórcy monero chwalą się, że jest ona odporna na środki kontroli przepływu kapitału. Może więc być przydatna dla krajów chcących omijać sankcje. Monero znajdowała się w środę na 13. miejscu wśród kryptowalut o największej kapitalizacji. Jej kapitalizacja sięgała 5,9 mld USD. Za 1 monero płacono nawet 378 USD.