„Jeszcze dzień życia": Kapuściński w Angoli

Film oparty na książce reportera „Jeszcze dzień życia" już na ekranach.

Aktualizacja: 01.11.2018 16:50 Publikacja: 01.11.2018 16:34

„Jeszcze dzień życia” uzyskał nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej

„Jeszcze dzień życia” uzyskał nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej

Foto: materiały prasowe

Książka Ryszarda Kapuścińskiego „Jeszcze dzień życia" (1976) opisuje trzy miesiące w Angoli przed uzyskaniem przez ten kraj niepodległości 11 listopada 1975 r. Reporter wyprawił się na front w okolice Pereira de Eca.

Hiszpański dokumentalista Raul de la Fuente mówi, że od młodości był zafascynowany pisarstwem Polaka. Poznał go, mając 15 lat, i odtąd czytał wszystkie jego książki. Już jako filmowiec podróżował po Afryce. Pojechał też śladem książki „Jeszcze dzień życia", odszukał ludzi, których Kapuściński przed laty opisywał.

Wojna domowa

Film oparty na jego książce przygotowywał dziewięć lat. Chciał połączyć animację z dokumentem. Zaproponował współpracę polskim producentom z Platige Image. Współreżyserem przedsięwzięcia, odpowiedzialnym głównie za animację, został Damian Nenow, twórca m.in. „Miasta ruin" pokazującego z lotu ptaka zniszczoną po powstaniu Warszawę.

Hybrydowa forma opowieści z Angoli okazała się strzałem w dziesiątkę. Rysunki, których głównym bohaterem jest Kapuściński, pozwalają oddać grozę wojny. Materiały dokumentalne i rozmowy po 40 latach z bohaterami wydarzeń – uprawdopodobnić historię i spojrzeć na nią i ludzi z dystansu.

„Jeszcze jeden dzień" zaczyna się w czasie, gdy wali się portugalskie imperium kolonialne. Po pięciu stuleciach Portugalczycy opuszczają Afrykę, ale w Angoli trwa wojna domowa pomiędzy siłami republiki ludowej i partyzantami wspieranymi przez USA i RPA. Panują chaos i śmierć.

Kapuściński relacjonuje tę wojnę dla Polskiej Agencji Prasowej. Jedzie tam, dokąd dziennikarze zwykle nie dojeżdżali, bo niebezpieczeństwo było zbyt duże. I gdzie do sił marksistowskiego MPLA, czyli Ludowego Ruchu Wyzwolenia Angoli przyłączył się Joaquin Antonio Lopez Farrusco – portugalski komandos, który walczył w czasie wojny w Afryce, ale po zakończeniu służby został na Czarnym Lądzie i przeszedł na drugą stronę: dowodził akcjami, szkolił angolskich bojowników.

To nie jest zwykła relacja z wojny. Kapuściński mówił, że jego książka o Angoli była bardzo osobista: „Zdarzały się tam sytuacje, gdy człowiek właściwie nie wiedział, czy będzie żył. I każdego dnia mówiło się z ulgą: – O, jeszcze jeden dzień życia mam za sobą, jeszcze jeden mnie czeka".

De la Fuente i Nenow poszli podobnym tropem. Nie opowiedzieli o dekolonizacji Afryki ani – tak naprawdę – o walce skonfliktowanych ze sobą grup wyzwoleńczych. Zrobili film o reporterze, który próbuje zrozumieć świat i złożoność wojny. Naraża życie, żeby ocalić pamięć o ludziach, którzy przeminą. A wreszcie zastanawia się, na ile jest tylko świadkiem wydarzeń, a na ile – relacjonując i informując świat – zaczyna je współtworzyć. Zadaje sobie pytania o własną odpowiedzialność: w czasach, gdy nie było internetu i natychmiastowego obiegu informacji, to właśnie reporterzy czasem ujawniali fakty, o których inaczej opinia publiczna by się nie dowiedziała.

Raul de la Fuente podkreśla, że „Jeszcze dzień życia" to również opowieść o tym, jak reporter dojrzewa do roli pisarza. Kapuściński jawi się tu jako człowiek wrażliwy, głęboko przeżywający otaczający go horror.. „Identyfikuję się z tymi, którzy są upokarzani. Bieda nie ma głosu. Moim obowiązkiem jest, by ten głos był słyszalny" – mówi. Po powrocie do domu zaczyna pisać także po to, by ocalić pamięć o wydarzeniach, które wstrząsnęły Afryką, ale też o ludziach. W wyprawie na południe początkowo towarzyszy Kapuścińskiemu dziennikarz Artur Queiroz. Razem przeżyją pierwszy wielki szok, gdy staną się świadkami masakry dokonanej na ludności cywilnej. Zobaczą dziesiątki zwłok: ciała kobiet, dzieci. Filmowcy wrócą w to samo miejsce z Queirozem, który po latach o powie: „Na tej drodze na zawsze straciłem spokój".

Było warto

I właśnie te dokumentalne fragmenty robią największe wrażenie. Ryszard Kapuściński po opuszczeniu Angoli nie wiedział, co stało się z jego bohaterami. Przyznał to na końcu swojego reportażu. Nie wiedział nawet, czy żyje Farrusco, który został ciężko ranny. Jak się okazało, Portugalczyk trafił do niewoli, potem do więzienia, skąd uciekł, by znów przyłączyć się do marksistowskich sił. De la Fuente odnalazł i jego, i Queiroza.

Na końcu dwaj starzy ludzie podsumowują swoje życie.

– Straciliśmy nasze najlepsze dzieci – mówi pierwszy z nich. – Ale trzeba było zaprowadzić sprawiedliwość. Nie mogliśmy dać się zabić, nie broniąc się. I warto było. Jestem człowiekiem spełnionym.

– Wygraliśmy bitwę i poprowadziliśmy kraj ku niepodległości. Ale po drodze upadły wszystkie moje ideały. Jestem wielkim przegranym. Co z egalitarnym społeczeństwem? Gdzie są moi bracia, którzy nigdy nie są głodni? A socjalizm? Rewolucja? – pyta drugi.

Twórcy filmu nie oceniają polityki ani historii, nie interesuje ich też temat tak dzisiaj podkreślanych, w pracy reporterów wojennych – uzależnienia od adrenaliny i niebezpiecznego życia. Nie ma też tego, co w książce „Kapuściński non fiction" obnażył Artur Domosławski: wybitny reporter często tak angażował się emocjonalnie w konflikty, że naginał fakty. Ale kino rządzi się swoimi prawami. ©?

Książka Ryszarda Kapuścińskiego „Jeszcze dzień życia" (1976) opisuje trzy miesiące w Angoli przed uzyskaniem przez ten kraj niepodległości 11 listopada 1975 r. Reporter wyprawił się na front w okolice Pereira de Eca.

Hiszpański dokumentalista Raul de la Fuente mówi, że od młodości był zafascynowany pisarstwem Polaka. Poznał go, mając 15 lat, i odtąd czytał wszystkie jego książki. Już jako filmowiec podróżował po Afryce. Pojechał też śladem książki „Jeszcze dzień życia", odszukał ludzi, których Kapuściński przed laty opisywał.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
„Back To Black” wybiela mrok życia Amy Winehouse
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Film
Rosja prześladuje jak za Stalina, a Moskwa płonie w „Mistrzu i Małgorzacie”
Film
17. Mastercard OFF CAMERA: Nominacje – Najlepsza Aktorka, Aktor i Mastercard Rising Star
Film
Zbrojmistrzyni w filmie "Rust" skazana na 18 miesięcy więzienia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Film
„Perfect Days” i "Anselm" w kinach. Wim Wenders uczy nas spokoju